Baenuru

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

KALENDARZ
OGŁOSZENIA
Wiosna 1769 r.__|__Dzień 2.

Śniegi powoli znikają z Gór Tenaro, uwalniając kolejne dolinki i szlaki dla wędrowców, należy jednak uważać na liczne osuwiska i lawiny. Rzeka Mirova mocno wezbrała i miejscami rozlewa się na szerokim obszarze, ciesząc wszelką bagienną roślinność. Na całym półwyspie drzewa puszczają nowe pączki, rozwijają się kwiaty i drobne roślinki, wypełniając krajobraz zielenią. Choć za dnia temperatury robią się przyjemne, to nocą nadal może być całkiem zimno, pojawiają się przymrozki, a sezon palenia w kominku jeszcze nie całkiem się skończył. Często zamiast śniegu pada przelotny deszcz, coraz częściej też można zobaczyć na niebie burzowe chmury. Fauna Baenuru również korzysta w pełni z nadchodzących cieplejszych dni, a w różnych zakątkach można dostrzec ślady młodocianych łapek.
۞ Najnowsze wydarzenia fabularne - poruszenie i alarm w Porcie Siengar, mieszkańcy zastanawiają się, co z tego wyniknie, a policja chwilowo milczy, starając się ogarnąć powstający chaos.

۞ Zapraszamy do spisu języków - znane postaci języki i dialekty można wypisać w polach w profilu, wliczając w to te spoza Baenuru.

۞ Rdzenne ludy Baenuru - mieszkańcy półwyspu sprzed przybycia doń Medevarczyków.

۞ Religie Baenuru - zbiór głównych wyznań pojawiających się na półwyspie.

۞ Oznaczenia i identyfikacja - systemy znaków stosowane w Medevarze i Kirtanie, zarówno teraz, jak i za czasów wojny.

GŁÓWNI MISTRZOWIE GRY

#1 2022-02-14 15:53:52

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 98.0.4758.82

Miasto Medevar - rynek

rynek.png

MEDEVAR -
Największe miasto na półwyspie, właściwie śmiało można by je ochrzcić mianem stolicy. To tutaj mieści się siedziba króla, jak i właściwie wszystkie najważniejsze instytucje państwowe. Miasto jest ośrodkiem handlu oraz kultury, z tego też powodu można spotkać tu wielu przybyszy z różnych stron Baenuru, usiłujących sprzedać lub kupić różnego rodzaju artefakty. Medevar otoczone jest wysokim murem obronnym, pamiętającym jeszcze czasy wojny, i mającym ochronić przed wszelkimi potencjalnymi najeźdźcami - w wypadku ewentualnego ataku z powietrza strażnicy pełniący wartę na murach mają dostęp do wszelkiego rodzaju asortymentu obronnego, w tym do małych armat oraz dział magicznych.  Przystosowane właściwie głównie dla ludzi, miasto nie jest najlepszym miejscem dla smoków, chociaż można tu znaleźć budynki przeznaczone specjalnie dla nich - są to przeważnie specjalne "noclegownie", umieszczone poza murami miasta, gdzie sprzymierzeńcy króla mogą spędzić noc w wypadku ewentualnego pobytu w Medevarze.


Pośrodku miasta znajduje się pokaźny rynek, stanowiący centrum handlu jak i kultury. Można znaleźć tu sporo sklepów, straganów, przeważnie panuje tu tłok związany z ilością ludzi i smoków kręcących się po okolicy.


INFORMACJE O AGLOMERACJI:


Medevar można by bez problemu nazwać perłą Baenuru, sercem półwyspu. Bogate w historię, przyozdobione pięknymi budynkami miasto jest największą aglomeracją na półwyspie, i to tutaj też mieszka najwięcej ludzi i smoków-Medevarczyków. Cały teren jest pilnie strzeżony przez straż miejską jak i wojsko, samo miasto zaopatrzone jest w porządne mury miejskie, chociaż jego teren ciągnie się też częściowo poza nimi, tam jednak mieszkańcy polegają na regularnych patrolach.


Stosunek do smoków: Bardzo pozytywny dla smoków-Medevarczyków, wiele z nich pomaga prężnie funkcjonować tutejszej gospodarce, pełniąc różne funkcje. Wobec Kirtańczyków odczuwa się tu pewną nieufność, czasem nawet wrogość, jeśli rozmawia się z kimś starszym, kto pamięta jeszcze wojnę, chociaż można to nazwać jeszcze neutralnym nastawieniem. Dzikusy są przeważnie przeganiane, tak, aby nie roznosiły chorób i nie kradły.


Stosunek do ludzi: Bardzo pozytywny ze względu na fakt, iż Medevar jest właściwie ludzkim królestwem.


NPC:
-Durovast
-Straż miejska/policjanci

Offline

#2 2022-02-26 17:13:20

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Po wielu godzinach pałętania się po mieście jak i okolicach wokół jego terenu smoczyce mogły odetchnąć z ulgą że przynajmniej kultura czy nawet struktura tutejszego społeczeństwa nie różni się wiele od tego czego doświadczyły u siebie. Ba, było wręcz identycznie pomijając fakt że wszystko było odrobinę mniejsze i wszędzie łaziły człowieki. Wciąż nie czuły się pewnie, szczególnie wśród osobników nieznanego im zbytnio gatunku. Jednak z ciekawością oglądały każdy zakamarek, każdą wystawę, każdą rzecz do kupienia. Analizowały to miejsce jak nigdy. Chyba nigdy nie były zainteresowane tak miejscem w swoim życiu, ale to wynikało z sytuacji w jakiej się znalazły. Chciały się dowiedzieć jak najwięcej. Może jak im się poszczęści znajdą źródła informacji co do samej historii tego miejsca jak i zaistniałego konfliktu który ponoć ma miejsce. Żałowały że nie mają pieniędzy, ani chociaż że jeszcze nie wiedzą jak wyglądają tutejsze pieniądze. Podrobić je to nie był szczególny problem patrząc na ich element, a przydałby im się jakiś plecak. Niestety ich poprzedni plecak nie wpadł z nimi do portalu, więc został w poprzednim świecie. Również powoli jak dzień się kończył będą musiały się zastanawiać gdzie spędzić noc. Znalezienie jakiegoś drzewa poza miastem lub jakiegoś ukrycia tutaj to nie był problem. Były przyzwyczajone do nocowania w różnych miejscach na dworze. Bardzo rzadko korzystały z różnorakich hoteli.


Smoczyce szły wzdłuż różnych wystaw z przedmiotami do kupienia. Obydwie były zamyślone pochłaniając tyle nowych informacji.
- Myślisz żeby jutro... - Zaczęła Amira przerywając milczenie.
- Porządnie już zebrać informacje i zdobyć podstawowe zapasy, tak. - Dokończyła za nią Blaze. Pokręciła głową. - Mapa i ten nieszczęsny plecak.
- Można też ewentualnie po jakimś czasie obadać tereny poza miastem jak już zbierzemy zapasy. Poznać jakieś smoki.
Blaze tylko westchnęła przeciągle. Rzadko musiały wszystko zaczynać od zera, to było demotywujące. Smoczyce szły dalej idąc już gdziekolwiek je poniesie.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#3 2022-03-01 00:21:01

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Dotarcie do miasta było tak naprawdę jeszcze gorsze niż wyruszenie z niego w dzicz. Przez całą drogę powrotną Reggie czuł się niezwykle żałośnie, co w sumie było widać. Nie był przynajmniej już mokry, ale zimno wody z rzeki nadal czuł w kościach nawet po tak długim spacerku, który całe szczęście jednak nie zajął całkowitej drogi powrotnej. W połowie drogi udało mu się natknąć na wóz, którego właściciel również zmierzał do miasta i zgodził się zabrać Reggiego ze sobą jako pasażera. Nie za darmo, oczywiście.


Krzywiąc się na myśl ile tamten chłop zażądał w zamian za niezwykle niewygodną przejażdżkę, czarodziej człapał dalej, mijając innych przechodniów. Z cenną rośliną w jego torbie, miał na głowie tylko jedno miejsce, gdzie chciał być. Prąc na przód mijał coraz to kolejne uliczki, kierując się ku rynkowi w centrum miasta. Wkrótce doszedł do deptaka, który do niego prowadził, już nawet tutaj każda możliwa przestrzeń zajęta przez sprzedawców oraz ich najróżniejsze stoiska. Lecz Reggie nie zwracał na nich choćby najmniejszej uwagi, po prostu szedł dalej i czasami poprawiał przewieszoną przez jego ramię torbę.


"Ja im dam, tak mnie wrabiać..." Burknął do siebie kiedy wszedł na teren rynku. Nawet się nie zatrzymując, skierował się na prawo i jego cel powoli pojawiał się w zasięgu wzroku. Jedno z licznych stoisk, tuż przy wyjściu z innej uliczki. Nie rzucało się w oczy, a jak ktoś na nie by już zwrócił uwagę to na pewno nie polubiłby jak typki siedzące przy nim wyglądają. Lecz czarodziej pozostał niewzruszony, zbyt zły aby w ogóle na to zwrócić uwagę.


Właściciele stoiska go wkrótce zobaczyli kiedy się zaczął zbliżać. Na ich twarzach pojawiło się poirytowanie, lecz nie ruszyli się z miejsca, kiedy czarodziej w końcu stanął przed nimi.


"Czy mogą mi mili panowie wytłumaczyć," zaczął przez zaciśnięte zęby, uderzając w blat stoiska. "czemu nie byliście łaskawi chociażby osobiście mi powiedzieć, że nie chce wam się za bardzo dobrą cenę ruszyć się z miejsca chociaż na chwilę i poszukać pewnej rośliny?"


Mężczyźni wymienili się spojrzeniami, jeden z nich skrzyżował ręce.


"Pan to nazywa dobrą ceną? Kilka złotych monet za szukanie takiego gówna? Tyle zielska jest nad rzeką, że to jest jak szukanie igły w stogu siana."
Jego towarzysz tylko pokiwał głową.


"Nie mówiąc już o traktowaniu. Pan może i jest z tych bogatych sztywniaków, ale jest z pana najzwyklejszy w świecie sukinsyn."


Na te słowa Reggie się zjeżył.


"Jak mnie nazwałeś? Jak ty mnie, kurwa złodzieju, nazwałeś?"


"Tak jak pan słyszał, i to pewnie dobrze, chyba że wy magowie jesteście głusi." Mężczyzna zadrwił. "Cholerna ironia, bo pewnie macie jakieś zaklęcia na wyleczanie takich rzeczy. Powinieneś w to zainwestować, myślę."


Ręka Reggiego zacisnęła się mocniej na jego lasce, a czerwony ze wściekłości czarodziej był bliski rzucenia ognistego zaklęcia. Na ten widok trójka mężczyzn również wstała z lichych krzeseł, wyraźnie chętni do rękoczynów. Pobliscy właściciele stoisk również to musieli zauważyć, bo zaczęli oni się odsuwać wraz ze sprzedawanymi przedmiotami.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#4 2022-03-01 22:04:26

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Kiedy smoczyce zastanawiały się tak co robić, gdzie spędzić noc doszły je słuchy jakiejś kłótni? Tym bardziej że jeden głos wydawał się znajomy. Czyżby znowu ten rudy się napatoczył im przypadkiem po drodze? Co za zbieg okoliczności. Obydwie obróciły głowy w stronę źródła konfliktu w tym samym czasie. Chwilę się przyglądały zajściu w milczeniu.
- Myślisz żeby mu pomóc? - Amira spytała. - W końcu dał nam trochę informacji.
- Może. - Blaze się uśmiechnęła nagle nad jakimś pomysłem. - Ty, a może nam kupi plecak jak go uratujemy?
- W sumie... Można spróbować. - Amira wzruszyła ramionami. Przynajmniej nie musiałyby kraść... Od razu.
O tak, dla czerwonej to był świetny pomysł. A jak jeszcze dostaną za to upragniony plecak to dopiero będą ustawione.


Bez zastanowienia Blaze ruszyła w kierunku awanturników. Specjalnie podniosła się na dwie łapy żeby pokazać przewagę wzrostu nad potencjalnymi przeciwnikami. Przystanęła z łapami na biodrach.
- Siema znowu Reguś. Kogo ty tam znowu zaczepiasz? W jakie znowu kłopoty się pakujesz? - Stwierdziła z uśmieszkiem zerkając to na Reginalda, to na mężczyzn.
Amira podeszła po chwili za nią i podobnie jak towarzyszka przeniosła się na dwie łapy. Stanęła jednak i wolała zaczekać na obrót sytuacji, nie musiała raczej nic mówić w tym momencie.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#5 2022-03-03 15:55:04

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Obydwie strony były wyraźnie gotowe do rękoczynów, a napięcie było niemal dosłownie odczuwalne jak wilgoć. Reggie poprawił chwyt na swojej lasce, światło w niej stające się coraz jaśniejsze. Jednak zanim ktokolwiek zdołał chociażby się ruszyć w kierunku przeciwnika, nagłe wtrącenie się kogoś innego kompletnie zaburzyło moment. Na początku sądząc, że to mężczyźni po prostu nagle zorientowali się, że jednak nie mają przewagi, Reggie na widok ich nagle ogromnych oczu poczuł dużą falę satysfakcji. Nawet się uśmiechnął lekko, jednak zaraz dziwnie znajomy głos dobiegł z tyłu. Z uśmiechem znikającym z jego twarzy od razu, czarodziej się odwrócił i tylko podniósł brwi na widok znajomej smoczycy z lasu.


"Co ty tu..."


Czyli jednak jakoś dotarły do miasta.


Nie było to jednak najważniejsze, przynajmniej w tej chwili, ponieważ ruch spowrotem przykuł jego uwagę na trójkę mężczyzn przed nimi. Jeden z nich trzymał drewniano-metalową pałkę w ręce, idealna do łamania kości. Ale nie była w ogóle podniesiona pomimo niezwykle napiętych postur wszystkich trzech ludzi. Zamiast jakiegokolwiek ataku z ich strony, jeden mężczyzna tylko prychnął kiedy Amira również się zbliżyła.


"Gówno tam, nasza umowa już przepadła. Masz szczęście, magu." Rzucił w kierunku Reggiego, który się znowu najeżył.


"Jakbyście w ogóle oferowali dobre usługi." Odparł, na co mężczyzna łypnął na niego wściekle. Przez chwilę wyglądało jakby chciał się dalej kłócić, ale w końcu dał znak swoim towarzyszom, którzy podeszli do ich stoiska z dwóch stron i zaczęli je składać szybko.


"Cholerne smoki, nic tylko problemy..." Jeden burknął i wkrótce targnęli za sobą złożony stół, odchodząc w kierunku pobliskiej ulicy. Ostatni raz rzucając całej trójce nieprzyjemne spojrzenie, ostatni mężczyzna ruszył w ślad za nimi.


Reggie gapił się na niego z gniewem, nie mogąc uwierzyć że od tak po prostu nie tylko go obrazili, lecz i zerwali kontrakt. Oni z nim! I bez słowa odeszli!


"Pożałujecie tego!" Zawołał kiedy prawie zniknęli za rogiem. W efekcie jeden z nich bez słowa pokazał rudzielcowi obraźliwy gest dłonią, na co czarodziej głośno fuknął.


"Jak oni śmią..!" Warknął i kopnął bruk. Ludzie na około jeszcze rzucali na niego spojrzeniem, lec widząc, że zamieszanie raczej się skończyło to zaczęli spowrotem przesuwać swoje stragany, zajmując zwolnione miejsca. "Tak bezczelnie mnie zostawić! Kto tak robi! Niech to szlag..!"


Chwycił się za głowę, nadal wyraźnie zły, lecz po krótkiej chwili wewnętrznego narzekania, czarodziej spojrzał spowrotem na obydwie znajome smoczyce. Puszczając swoje włosy, które zaczął ciągnąć, westchnął z zawiedzionym wyrazem twarzy i się do nich odwrócił.


"Przepraszam za to całe zamieszanie, ci złodzieje mi na nerwach grają już od dawna."


Nie było mowy, że by się przyznał do stracenia głównego źródła niektórych ze swoich potrzebnych składników do alchemii.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#6 2022-03-03 21:18:45

ShrekLich
.
Dołączył: 2022-02-13
Liczba postów: 5
WindowsChrome 99.0.4844.51

Odp: Miasto Medevar - rynek

Smukły mężczyzna w czarnym płaszczu pojawił się na rynku niepostrzeżenie, tak zresztą, jak miał to przeważnie w zwyczaju. Z miejsca zmierzył wzrokiem cały ten tłumek, łącznie ze smokami i jakimś rudawym facetem, aż na jego twarzy wykwitł lekki grymas pogardy. Mruknął coś pod nosem i zsunął kaptur z łba, który wcześniej służył mu, aby nie zostać rozpoznanym przez zbyt wielu mieszkańców. Niektórym wisiał pieniadze, innym honor, a innym jeszcze coś... O czym sam nie wiedział. Tutaj jednak na rynku, nawet jeśli zostanie rozpoznany przez kogokolwiek, wyjątkowo łatwo czmychnie. A przyszedł tu przecież tylko załatwić prostą sprawę. Westchnął ciężko i spojrzał na faceta, który krzyczał coś na cały głos, chwilę przed tym, jak dwa plugawe gady zbliżyły się do niego. Bernard zmrużył nieco oczy i skierował się ku nim cichym, powolnym krokiem, naciągając kuszę z taką gracją, jakby była to gra na skrzypcach.
- Obywatelu bez obaw... Te gadzie bestie nie będą ciebie dłużej niepokoić.
Odparł spokojnie, stając parę metrów od nich i unosząc broń, celując z niej w łeb jednego ze stworów. Po co to zrobił? Rudzielec zwyczajnie wyglądał na cholernie zamożnego typa, a to znaczyło zysk. Tak przynajmniej to sobie wykalkulował...

Offline

#7 2022-03-03 23:48:10

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Blaze obserwowała na reakcję owych mężczyzn w duchu odrobinę zawiedziona że nie było większej bójki. Wydawało jej się że może coś z tego wyniknie, ale najwyraźniej miały zbytnią przewagę nad człowiekami. Może nie każdy posługiwał się magią jak Reginald? U nich też były smoki bezelementarne, w sumie nawet ich element był sztuczny. Może się spyta o to później tego rudego. Wraz z Amirą z milczeniem przyglądały się wymianie zdań.
- To następnym razem koledzy! - Zawołała czerwona kiedy ci zaczęli już uciekać.


Po całym konflikcie obydwie się spojrzały na wkurzającego się w tym czasie Reginalda. Naprawdę ciekawa była ta osoba i trochę zabawna. Blaze uśmiechnęła się, kąciki ust Amiry się poruszyły lekko do góry, kiedy ten na nich nie patrzał. Trudno nie było dostrzec jego reakcji, w sumie typowe dla osób z jego kółek. Pomimo tej dziwnej rasy nawet go polubiły. Spotkania z nim na pewno nie były nudne. Czy on zawsze się tak pakował w kłopoty? Patrząc po jego charakterze chyba tak. Na pewno lubił grozić światłem z tego kijka. Na ile to było mocne? Smoczyce w sumie by chciały zobaczyć. Może się go spytają o to przy jakiejś okazji. Grymasy z ich pysków zniknęły kiedy Reginald się do nich odwrócił.


- W sumie to o co zaszło...? - Amira zaczęła chcąc zadać pytanie, ale jej głos stał się cichszy słysząc znowu kogoś za sobą. I ten ktoś sądząc po usłyszanych słowach nie był nastawiony przyjaźnie. Odwróciła się natychmiast zauważając mężczyznę z... kuszą. Świetnie. To jakiś policjant? Nie zdziwiłaby się patrząc po tym dramacie jaki się tu wydarzył który równie dobrze mógł się zmienić w bójkę. Coś tu odrobinę jednak nie grało. Widząc że celuje kuszą w Blaze zasłoniła ją natychmiast skrzydłem, a sama wycelowała w agresora złotą bronią świeżo wytworzoną w jej łapie - prosty pistolet. Patrząc po reakcjach tej śmiesznej rasy raczej smoki nie były tu mile widziane. Może lepiej jakby spróbowały szczęścia wśród swoich, a nie wokół obcych.
- Zostaw te zabawkę. Nie chce mi się bawić w niepotrzebne konflikty.  - Stwierdziła zirytowana czując Blaze która próbuje odsunąć jej skrzydło. Czerwona chciała zobaczyć jak wygląda sytuacja.
- Nie mogę, nie minął dzień w nowym wymiarze i już nas nienawidzą. To chyba nowy rekord. - Blaze stwierdziła na głos wystawiając oczy za skrzydło wreszcie przyglądając się nieznajomemu.
- No, naprawdę mamy talent. - Odpowiedziała jej zażenowana Amira.


[ - Wiesz, ta broń jest odrobinę krzywa. Później Ci przypomnę jej plan. ]


Amira przewróciła oczyma słysząc w głowie ten komentarz. Może jednak odsłoni to skrzydło, to przynajmniej jej towarzyszka dostanie w łeb porządnie (pomijając już fakt że obie by od razu umarły). Tamten plaskacz chyba nie starczył. Teraz jej będzie wypominać niedoskonałość broni, naprawdę nie było lepszego momentu. Świetnie.


- Reginald, powiedz może koledze że ciebie nie niepokoimy. - A przynajmniej miała taką nadzieję, Blaze dodała do siebie w duchu. Wyjrzała w kierunku czarodzieja. Żałowała że to akurat na Amirę wypadło żeby ją bronić. To trochę nie fair.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#8 2022-03-06 16:07:28

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 98.0.4758.102

Odp: Miasto Medevar - rynek

Nieświadom, że smoczyce się na niego uśmiechały, Reggie skrzyżował ręce, nadal wyraźnie zły. Ignorując Blaze z jakiegoś powodu jeszcze dalej drocząc się z już odchodzącymi złodziejami, czarodziej skupił się na drugiej smoczycy, Amirze. Nie spostrzegając ich chwilowych uśmiechów, znowu westchnął na zadane pytanie. Och, jak bardzo chciał pomarudzić, pomarudzić o tych parszywcach i o tym jak bardzo utrudnili mu pracę. Co z tego, że tak na dzień dobry marudzenie nie wypadało. Ale nie miał jednak czasu tego zrobić, ponieważ nagle pojawiła się osoba czwarta.


Nadejście kogoś obcego lekko zaskoczyło czarodzieja, który uniósł brwi. Już otworzył usta, gotów spytać się o co chodzi kiedy nagle pokazała się im wszystkim kusza. Tym bardziej zdziwiony, Reggie zrobił krok to tyłu, gapiąc się na grot strzały gotowej do wystrzelenia. Lecz jego dziwy się tu nie skończyły, kiedy niemalże tak samo jakby znikąd w łapie Amiry pojawił się przedmiot podobny do małej strzelby, lecz wykonaną ze złota.
Złota!


Coś jakby kliknęło w jego umyśle na widok złotej broni. Jakim cudem jest ta smoczyca w stanie stworzyć złoto z powietrza? Taki czyn jest możliwy tylko przy pomocy jednego przedmiotu, przedmiotu z legend za którym czarodziej uganiał się od wielu lat. Gdyby nie obecna sytuacja, to Reggie pewnie by się aż zaśmiał. Co za szczęście! Możliwe, że wkrótce uda mu się w końcu jego cel osiągnąć.


Jego radość jednak zaraz przygasła kiedy Blaze się do niego odezwała z boku. Jej głos od razu sprowadził czarodzieja na ziemię, przypominając mu co się tu zaraz może zadziać.


Poprawiając w pośpiechu okulary, Reggie podszedł bliżej miejsca między dwoma stronami, lecz unikając wchodzenia między linie strzału.


"Przepraszam, ale chyba zaszło nieporozumienie." Zaczął, odwracając się do obcego mężczyzny. "Nie byłem niepokojony przez te dwie smoczyce, tylko przez grupę bandziorów którzy nie mają ani cna honoru. Nie ma potrzeby na jakiekolwiek rękoczyny."


Było to ironiczne, biorąc pod uwagę jak chętny był to bijatyki wcześniej z tamtymi mężczyznami. Jakby chcąc podkreślić swoje słowa, Reggie wyciągnął swoją laskę i odpuknął nią tak samo kuszę jak i złotą broń. Nawet gdyby jedno czy drugie w nią odpaliło, laska była wzmocniona magią i prędzej wszystkim innym by stała się krzywda niż jej samej.


"Proponuję jednak opuścić bronie."


Znowu na jego twarzy pojawił się lekki i uprzejmy uśmieszek, choć czarodziej czuł frustrację, że musi uspokajać tą trójkę. Nie miał czasu na to, musiał dowiedzieć się więcej o złotej broni.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#9 2022-03-09 13:08:20

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 99.0.4844.51

Odp: Miasto Medevar - rynek

...I mniej więcej w tym właśnie momencie cala grupka usłyszała dość głośne chrząknięcie za sobą, a Reggie został pchnięty lekko w bark.
-Co to za bójka w środku miasta, obywatele.- Za nimi stało dwóch... Cóż, Reggie mógł poznać ich jako straż miejską, reszta po prostu zobaczyła dwóch barczystych facetów w szarych mundurach z naramiennikami w ciemniejszym kolorze, na których wyszyte były jakieś symbole - prawdopodobnie ich ranga, chociaż jeśli ktoś był obeznany w temacie wiedział, że te część ubioru przygotowana była w taki sposób, że używając odpowiedniej magicznej komendy można było wytworzyć dookoła siebie małe pole siłowe, mające za zadanie ochraniać strażnika - wszystko to dzięki użyciu specjalnych nici; Strażnicy mieli na głowach czapki do złudzenia przypominające te oficerskie, z małym symbolem przedstawiającym smoka zwiniętego w pętlę przebitego przez włócznię. Jeden ze strażników miał przypięty do dużego, skórzanego pasa kaburę, z której wystawało coś, co wydawało się być jakby pistoletem skałkowym, jednakże przerobionym - Reginald zapewne wiedział, że tutejsza broń była modyfikowana przy udziale magii. Drugi ze strażników, ten który mówił, trzymał w ręce coś jakby włócznię, chociaż zakończenie wyglądało dziwnie - było to ostrze, do którego było przyczepione coś jakby dziwny... Bagnet? Coś na zasadzie dziwnego, dodatkowego zakończenia, również naostrzonego, zrobionego z groźnie połyskującego czarnego metalu.
Mężczyzna spojrzał na nich groźnie.
-Czy jest jakiś problem.

Offline

#10 2022-03-10 18:06:51

ShrekLich
.
Dołączył: 2022-02-13
Liczba postów: 5
AndroidChrome 98.0.4758.101

Odp: Miasto Medevar - rynek

Mężczyzna w bardzo krótkim czasie zorientował się, że sytuacja nieco wymknęła mu się spod kontroli. Byłby pewien, że jeszcze przed chwilą to on był uzbrojonym facetem, a te dwa smoki jedynie głupimi gadami... Zaś rudzielec niby mężczyzną w potrzebie. Niefortunnie trochę źle ocenił sytuacje, a teraz było trochę za późno, by tak po prostu się wycofać. Kusznik rzucił okiem na pistolet trzymany w dłoni smoczycy...
- Gadzino... Wsadź se tego banana w dupę...
Mruknął zażenowany, a w obecnej sytuacji biorąc pod uwagę, że on również celował, można było sądzić, że słowa te nie miały na celu załagodzić sytuacji, a wyśmiać dziwaczny oręż. W tym jednak momencie pojawili się prawdziwi stróże prawa. Mężczyzna zmrużył nieco oczy, rzucając smokom pogardliwe spojrzenie, po czym nieznacznie opuścił kuszę. Walka z gadami to jedno, walka ze strażą miejską to co innego. Wyprostował się nieco i odparł spokojnie.
- Zauważyłem tutaj jakieś poruszenie panie władzo. - odparł głosem tak chłodnym i jadowitym, że smoczyce aż mogły to poczuć - Postanowiłem zainterweniować, zanim nasz tu drogi... Szanowny... Obywatel zostałby skrzywdzony.
Nieco przystopował przy słowie "szanowny", bo jak wnioskował, był to jeden z tych kutasów, które ugadują się z gadami.

Offline

#11 2022-03-10 21:56:06

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 99.0.4844.51

Odp: Miasto Medevar - rynek

Amira zastygła w gotowości na jakikolwiek atak ograniczając się jedynie do ruchów które uważała za potrzebne. Przez zainterweniowanie Reginalda opuściła lekko pistolet, jednak nie zmieniła pozycji. Na obelgę nieznajomego niespecjalnie zareagowała rzucając mu obrzydzone spojrzenie. Pewnie w normalnych warunkach strzeliłaby mu od razu w nogę (albo jeszcze lepiej, w obydwie), ale nie chciała korzystać z przesadnej przemocy w nieznanym terenie, w nowym świecie. Wolała nie lekceważyć tej słabo wyglądającej rasy. Szczególnie jeżeli przyjdzie tu jakaś... I właśnie ich usłyszała, tak, pewnie straż miejska. Kolejni intruzi. Westchnęła zirytowana ciągłymi natarciami z każdej strony. Blaze w tym czasie się odwróciła do kolejnych nowoprzybyłych osób. Stała blisko pleców towarzyszki.


[ - Schowaj broń. ]


Dała jej szybki sygnał widząc że to rzeczywiście straż miejska. Amira natychmiast ją posłuchała "roztapiając" pistolet i chowając materiał w lekko zaciśniętej pięści. Trzymała go ukrytego gdyby w razie czego trzeba by było uformować broń na nowo i szybko. Poruszyła się po dłuższym czasie zmieniając pozycję. Odwróciła się odrobinę w kierunku strażników, by chwilowo na nich zerknąć. Stwierdziła że nadzorowanie ich pozostawi Blaze.


[ - Zrób broń. ]


Blaze na widok nowoprzybyłych wyprostowała się nieznacznie. Ta sytuacja powoli przeistaczała się z zabawnej w irytującą, więc i ona spoważniała. Zastanawiała się ile jeszcze tutaj osób może przyjść? To wydaje się dziać w nieskończoność. Słysząc wręcz identyczne hasło od Amiry sama przygotowała materiał schowany w pięści smoczycy. Stała na pewno bardziej wyluzowanie niż jej towarzyszka. Odwróciła się w kierunku straży miejskiej.
- Wyszedł ciąg nieprzyjemnych sytuacji. Nasz... znajomy pokłócił się ze swoimi kumplami. - Tutaj skinęła głową w kierunku Reginalda. - Później ten typek wycelował w nas kuszę z nie wiadomo jakiego powodu.
Po ostatnich słowach dało się wyczuć nutę irytacji, może zażenowania. Łypnęła niezadowolona w kierunku napastnika. Aż tak tu było źle czy to pojedyncze przypadki? Jak tutaj smoki potrafiły wytrzymać z takimi osobnikami? Szkoda że Amira mu czegoś nie odstrzeliła, że też musi być tak zawsze przesadnie porządna. Przy okazji szybko zanalizowała co posiada tutejsza władza za broń. Nie wyglądali zbytnio strasznie, ale widząc że chociażby Reginald umiał się posługiwać magią nie wiadomo czym to jest nafaszerowane.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#12 2022-03-12 19:06:20

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 99.0.4844.51

Odp: Miasto Medevar - rynek

Początkowo myśląc, że wszystko jest pod kontrolą, Reggie obniżył swoja laskę kiedy złota broń Amiry lekko się opuściła, tak samo jak kusza nieznajomego. Z westchnięciem czarodziej prawie zrobił krok do tyłu, zadowolony z siebie kiedy nagle pojawili się kolejni ludzie. Tym razem z wyrazem irytacji mężczyzna się odwrócił aby im również stawić czoła kiedy zorientował się, kto to w ogóle do nich podszedł.


"Oh, um..." Reggie nie wiedział nawet co odpowiedzieć na pytanie, wyraźnie zaniepokojony widokiem nie tylko samych strażników, ale i broni w ich rękach. Znał je bardzo dobrze, często były dostarczane do ich akademii w celu wzmacniania ich magicznie, Reggie sam nawet musiał taki projekt wykonać z kilka razy. Dlatego wyraźnie jego pewność siebie zmalała na ich widok.


Lecz ta niepewność zniknęła, kiedy czarodziej usłyszał z jakim przekąsem obcy mężczyzna o nim mówił. Marszcząc brwi, skrzyżował ręce lecz nie wykonał ani jednego ruchu w kierunku smoczyc i obcego.


"Nie zostałbym skrzywdzony, sytuacja była pod kontrolą." Mruknął bardziej do siebie, zbyt cicho aby dało się go słyszeć. Nie potrzebował aby ktoś mu szedł na ratunek, na pewno by sobie poradził gdyby sytuacja w ogóle tego wymagała.


"W-w każdym razie, żadnego problemu nie ma, drodzy panowie. Albo raczej nie było, aż do teraz. Nie było również żadnej kłótni." Tutaj czarodziej łypnął na Blaze, która niestety musiała wspomnieć o jego wcześniejszej konfrontacji z tamtymi złodziejami. Reggie nie zamierzał sobie jeszcze bardziej grabić i przyznawać się do tego typu interesów. Nie mógł pozwolić na jakiekolwiek szkodzenie jego obecnej karierze, a tego typu kontakty mogły by porządnie zaburzyć jego reputacji, podobnie jak i bijatyki ze stróżami prawa. Dlatego więc, starając się przywrócić swój wcześniejszy spokój, Reggie poprawił swoje okulary, chcąc wyglądać tak poważnie jak przystało to na maga z legalnym pismem i członkostwem w Akademii.


"Dlatego panowie pozwolą, że pójdziemy w swoją stronę. Mam bardzo ważną sprawę do załatwienia."


Nawet jeśli to nie było w pełni kłamstwo, Reggie najbardziej to chciał już sobie z rynku pójść. Nie dość, że jakiś obcy typ go zaczepił i teraz pewnie pośrednio obrażał, to chciał również szybko wrócić do swojej pracowni. Miał nie tylko wywar do zrobienia, ale i smoczyce do zbadania. Fakt, że mogły przywołać złoto od tak z powietrza był niemalże jak jego marzenia nagle spełnione.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#13 2022-03-13 00:33:39

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 99.0.4844.51

Odp: Miasto Medevar - rynek

Strażnik, który zaczął z nimi rozmawiać, łypnął groźnie na Bernarda, potem posłał podobne spojrzenie Reginaldowi i smoczycom. Słysząc wzmiankę o kłótni, uniósł tylko nieznacznie brew, a potem zasłonił ręką usta, i odkaszlnął. Mężczyzna mruknął z zamyśleniem, po czym zakręcił w zamyśleniu bujnego, rudego wąsa na palcu. Wnioskując po wyglądzie, ten rudy zapewne należał do gildii magów albo alchemików... Albo do obu, już i takie pokraki spotykało się w tym mieście. Mężczyzna zmarszczył brwi, a na jego twarz ponownie wkroczyła poważna mina. Nie do końca lubił tutejszych jajogłowych, mieli tendencję do paradowania po mieście z różnymi dziwnymi miksturami i urządzeniami, a to zwykle nie przynosiło niczego dobrego... Same kłopoty.
-Hm. No dobrze... dokumenciki proszę.- Powiedział, zerkając na ludzką część zgromadzenia. Tak, wylegitymuje ich, chociażby dla własnej satysfakcji. Skinął lekko głową w stronę Reginalda. -A pan niech okaże zezwolenie na noszenie przy sobie broni magicznej.-Tu strażnik wymownie spojrzał na berło mężczyzny.


-Tatuaże do kontroli.- Mruknął drugi strażnik o czarnych, krótko przyciętych włosach i niebieskich oczach, dotychczas siedział cicho, ale słysząc, jak kolega postanowił zająć się dokumentami zgromadzenia, stwierdził, iż mu pomoże. Prawdę mówiąc nie do końca lubił tę robotę, a zbieranie papierów od jakichś świrów na ulicy było ostatnią rzeczą, która siedziała mu teraz w głowie. Po pracy musiał szybko lecieć do tutejszej zielarki, kupić jakieś ładne rośliny dla żony, może do tego pójdzie do rzeźnika po jakiś świeży schab, w końcu dziś mieli pierwszą rocznicę ślubu... Wypadałoby przygotować coś dla ukochanej. Strażnik definitywnie chciał mieć już pracę z głowy.
Mężczyzna uniósł rękę odzianą w rękawicę na której wyszyty był jakiś symbol, który teraz zabłyszczał lekko - to mogła być gra światła odbijającego się od opalizujących nici, ale równie dobrze mógł być to efekt jakiejś magii, trudno było to ocenić, zjawisko pojawiło się tak szybko, jak zniknęło. Strażnik podszedł odrobinę bliżej do Blaze i Amiry, nie spuszczając ich ani na moment z oczu.

Offline

#14 2022-03-16 21:47:52

ShrekLich
.
Dołączył: 2022-02-13
Liczba postów: 5
WindowsChrome 99.0.4844.74

Odp: Miasto Medevar - rynek

Facet odchrząknął cicho, słysząc jakże idiotyczne brzmiące pytanie. Zmierzył wzrokiem smoczyce, która akurat to powiedziała, bowiem w sumie nie był do końca pewien, która kiedy mówi. Nie zwracał uwagi na smoki, ich głosy, czy też cechy charakterystyczne wyglądu, o ile nie pomagało to mu w jakiś sposób im zaleźć za skórę.
- Z takiego powodu, że jesteście cholernymi wynaturzeniami, które niepokoją obywatela. A ja cenię porządek w tym mieście, tak jak drodzy tutaj panowie, stróże prawa...
Mruknął, kierując wzrok w kierunku facetów, którzy akurat zbierali się do odbycia kontroli. Słysząc kolejne słowa rudzielca zacisnął nieznacznie usta, wyraźnie spinając się, gdy słyszał to wszystko. Sądził, że normalni na umyśle ludzie nie trzymają z takimi stworami. Wystarczyłoby słowo rudego dziwaka i obie jaszczurki wylądowałyby w areszcie... Ale nie. Ten musiał dalej swoje. Prychnął wręcz cicho mężczyzna, a gdy wreszcie strażnicy zbierać się zaczęli do sprawdzania dokumentów, uświadomił coś sobie. Nie ma ich. W ogóle zapominał o tych papierkach zawsze, przecież mieszkał na co dzień w lesie, gdzie nikt mu kontroli nie robi. Odchrząknął cicho i zaczął rozglądać się po reszcie. Nieco ucieszyło go, że strażnicy w pierwszej kolejności zainteresowali się typem zdrajcy, aczkolwiek dotarło też do niego słowa "broni magicznej", co go tym bardziej zniesmaczyło. Ah tak, magowie... Zawsze wiedział, by im nie ufać. Sam używał niedużych czarów, które miały wytwarzać iluzję i pomagać mu w zakradaniu się a okazjonalnie w uciekaniu. Tak jak teraz. Bernard ukradkiem, bardzo bardzo powoli, aby nie zwracać na siebie uwagi, wycofał się do tyłu, po czym spróbował wmieszać w tłum, nie mówiąc przy tym ani słowa. Zrobił to najciszej jak potrafił, z jak największą dyskrecją, na jaką mógł się zdobyć. Dopiero w samym tłumie przyśpieszył kroku, byle dalej od kontroli, na którą nie był przyszykowany, a po której nie chciał trafić na komendę.

Offline

#15 2022-03-19 22:04:05

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 99.0.4844.74

Odp: Miasto Medevar - rynek

Ignorując obcego mężczyznę, Reggie zerknął na dwie smoczyce wyczekująco. Chciał już sobie iść aby wypytać się je o ich umiejętność tworzenia i manipulowania złotem. Było to coś, co prawdopodobnie bardzo mu pomoże. A poza sprawami osobistymi, chciał również skończyć zamówienie na wywar. Lecz wbrew jego oczekiwaniom strażnicy nie tylko nie pożegnali ich i dali czarodziejowi odejść, lecz wręcz nagle poprosili o papierki.


Czując mały uraz, że muszą się w ogóle o coś takiego pytać jego, Reggie chrząknął z niezadowoleniem. Czy nie wyglądał wystarczająco na czarodzieja? Albo czy w ogóle o nim ta dwójka nie słyszała? Nieprawdopodobne.


"Już już panu daję, tylko je muszę znaleźć..." Reggie mruknął do strażnika domagającego się niezbędnych papierów. Nadal marszcząc brwi, czarodziej otworzył swoją torbę i zaczął w niej grzebać. Aby nie uszkodzić zebranej wcześniej rośliny, Reggie wyjął ją i użył wolnej ręki do przeszukiwania torby, ale im dłużej to robił tym bardziej marszczył brwi.


"Co do... Sekunda." Powiedział szybko i sięgnął do dwóch małych kieszeń na zewnątrz torby, ale i tam nie mógł znaleźć zwitka z pieczątką. Ani jednego z nich, tylko niezbędne rzeczy do wcześniejszej krótkiej wyprawy oraz kilka zwojów z czarami. Czując zimny pot na szyi, czarodziej jeszcze raz przeszukał torbę, tym razem znacznie bardziej chaotycznie. Ale nawet po tym nie mógł znaleźć tego czego szukał.


Aby uniknąć ich uszkodzenia czy czegoś podobnego chyba musiał chyba te dokumenty zostawić w domu. Albo w pracowni. Gdzieś indziej niż tutaj.


Przeklinając siebie, Reggie spojrzał spowrotem na strażnika, potem na obydwie smoczyce, i spowrotem na strażnika. Nie mógł zaatakować stróża prawa, to by zniszczyło mu reputację i na pewno zapewniłoby wydalenie z akademii. Ale też nie może sobie pozwolić na aresztowanie, to by również mogłoby spowodować problemy w akademii.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#16 2022-03-19 23:53:05

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 99.0.4844.74

Odp: Miasto Medevar - rynek

Blaze i Amira spojrzały z politowaniem się równocześnie na agresywnego faceta, po czym na siebie. Nie mogły brać na serio kogoś kto nazywa ich wynaturzeniem a sam wygląda jak źle ogolona małpa u weterynarza. Białej smoczycy wymsknął się uśmiech, te zwierzaki były zabawne. Cóż, brak zrozumienia szedł w obydwie strony. Pewnie życie tu dla smoków nie było idealne będąc zdecydowaną mniejszością. Biała smoczyca poluzowała pozycję biorąc już mniej na poważnie agresora. Zdecydowała się odrobinę odpuścić. Dopóki nie odstrzeli Blaze głowę będzie okej.


Ich uwagę, a szczególnie Blaze przykuło natarczywe zachowanie stróżów prawa których najwyraźniej naszło na sprawdzanie dokumentów teraz. Co za nudy... Jeszcze patrząc na Reginalda ten coraz bardziej się pakuje w coraz to kolejne kłopoty. Typ naprawdę ma pecha poniekąd z ich powodu. Najpierw to nieszczęsne spotkanie przy rzece, teraz to. Pewnie jak zaczęłyby bardziej fikać wkopałby się jeszcze bardziej. Zabawne ilu osobom sprawiły tyle żartów niechcący. Amira zamyśliła się nad tym ale tylko na chwilę. Jeden taki "żart" nadal ją bolał, nie chciała tego wspominać. Z rozmyślań ją wyrwało nagłe podejście drugiego strażnika który prosi o jakieś tatuaże.
- Jakie tatuaże? - Mruknęła Blaze trochę zbyt bezczelnie niż wypadało, dało się usłyszeć w jej głosie że bardzo nie wiedziała o co chodzi. Cofnęła się o krok dotykając mimowolnie złotych znaków na szyi, przez głowę jej mignęła pewna paranoiczna myśl. Znaleźli je tutaj? Przecież to inny wymiar, to niemożliwe. Od kiedy tu trafiły czuły pewnego rodzaju rozerwanie. Już miała rzucić jakąś uwagę, ale Amira instynktownie ją ubiegła.
- Właśnie, jakie tatuaże jeżeli można prosić o wyjaśnienie? Nie jesteśmy z tego... świata czy wymiaru. - Odezwała się biała smoczyca z większym szacunkiem niż czerwona. Mieli tu jakieś oznakowania na smoki? Nie zdziwiłaby się. Mieli tu chyba naprawdę problem z segregacją rasową. Jakiekolwiek cielesne oznakowanie nie brzmiało ciekawie. Już musiały sobie radzić z jednym a co dopiero drugim. Amira zerknęła w kierunku Reginalda. Jeżeli coś tu takiego jest to czemu im wcześniej nie powiedział? Zapomniał? Ewentualnie może wyszło z dziwnych okoliczności w jakich się spotkali. Nie wyglądał na kogoś kto by ich chciał wkopać w kłopoty już na start bez większego powodu. Zdecydowała się rzucić dodatkowe pytanie. - To też jakiegoś rodzaju dokumenty?


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#17 2022-03-21 23:34:22

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 99.0.4844.74

Odp: Miasto Medevar - rynek

Rudowłosy strażnik, który już marszczył czoło i brwi, gdy tylko spostrzegł, jak Reginald przeszukuje swoją torbę, zmarszczył je jeszcze bardziej - aż cud, że było to w ogóle możliwe, teraz wyglądało to trochę prawie tak, jak gdyby mężczyzna wręcz usiłował na siłę stworzyć na swym czole monobrew. Normalnie byłoby to trochę komiczne, jednakże w obecnej sytuacji zapewne grupce nie było do śmiechu. Mundurowy wyprostował się bardziej, jego wąsy jakby lekko uniosły się do góry, gdy ten zaczął mówić - chociaż jego ton nie należał do najprzyjemniejszych.
-A więc rozumiem, że nie ma pan potrzebnych dokumentów.-Powiedział, i słychać było, że z jednej strony mężczyzna był podirytowany całym zajściem, z drugiej fakt, że przyłapał kogoś bez odpowiedniego zezwolenia dawał mu odrobinę satysfakcji. -W takim razie pozwoli pan, że udamy się na komisariat, żeby zweryfikować Pański... Ewentualny brak odpowiedniej dokumentacji.- Strażnik właściwie zbyt pochłonięty był gadaniem do Reginalda, żeby spostrzec, jak Bernard się wycofuje, co nie zmieniało jednak faktu, że zapewne reszta grupki widziała łowcę usiłującego zniknąć gdzieś w tłumie.


Czarnowłosy wysłuchał smoczyc, i najpierw uniósł brew, słysząc pytanie tej czerwonej, jednakże zaraz jego twarz złagodniała odrobinę, gdy do jego uszu dotarły słowa Amiry. Westchnął, po czym opuścił rękę.
-Ah, a więc Panie są jednymi z tych. No dobrze, to dużo tłumaczy.-  Widać było, że mężczyzna chyba odrobinę się rozluźnił, chociaż nadal uważnie obserwował nieznajome, gdyby te usiłowały coś kombinować. No tak, fakt, że nie były stąd wyjaśniał chociażby ich wygląd. Niebieskooki w życiu nie widział takiego gatunku smoka. -Dobrze, że trafiły Panie tutaj, przynajmniej obejdzie się bez większych nieprzyjemności... Tak, to rodzaj dokumentu dla smoków. -Cóż, z jednej strony czekało go trochę dodatkowej roboty, będzie musiał wytłumaczyć smoczycom, jak właściwie działa cały ten system... Z drugiej strony...Jeśli zaprowadzi je na komendę i pomoże im z ogarnięciem dokumentacji, to nie będzie musiał latać za wariatami po ulicach, a czas do zakończenia zmiany zleci sam.
To była dość kusząca perspektywa.
-Jako, że część smoków nie ma chwytnych rąk, tak jak drogie Panie, za dowód tożsamości służy tatuaż.-Mężczyzna przechylił lekko głowę, przypatrując się smoczycom.-Każdy smok na półwyspie taki posiada, dlatego radziłbym Paniom zaopatrzyć się w jeden. No i proszę się nie martwić, one nie są normalnie widzialne, a procedura stworzenia ich zajmuje właściwie kilka minut...Właściwie najwięcej czasu zajmuje zebranie danych do formularza.-Mundurowy właściwie chyba spostrzegł, jak Bernard zaczął się wycofywać, ale udał, że tego nie widzi. Nie chciało latać mu się po mieście za jakimś typkiem z kuszą, poza tym to była rocznica jego ślubu, dziś nie powinien ryzykować zdrowiem. Zamiast tego skupił się na legitymowaniu smoków.-Generalnie sporządza się ogólny spis danych smoka, umieszcza się to w specjalnym formularzu, a potem magicznie tworzy się tatuaż, który zawiera te dane, informacje pojawiają się dzięki magii, tak samo jak tatuaż, przez co potem w sytuacji takiej jak taka po prostu okazują Panie miejsce gdzie robiono Paniom taki symbol, a my przystawiamy do tego rękawicę...-Tu mężczyzna wskazał na własny egzemplarz, który kilka chwil wcześniej miał najwyraźniej zostać użyty na smoczycach-...No i momentalnie mamy dane o smoku. Jeśli Panie ze mną pójdą, to szybko wyrobimy Paniom odpowiednie dokumenty i potem nie będą już miały Panie problemu z poruszaniem się po okolicy. No i skoro nie są Panie stąd, to w urzędzie mamy mapy, będą Panie w stanie załatwić sobie wikt i opierunek, i tak dalej.

Offline

#18 2022-03-28 22:25:44

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 99.0.4844.82

Odp: Miasto Medevar - rynek

Amira stuknęła lekko łapą Blaze na pewien sygnał. Obie schowały złoto uznając że nie zagraża im na ten moment nic poza strażnikami. Rozluźniły łapy w których trzymały materiał. Biała zerknęła za siebie szybko. Czyli go zignorowali albo nie zauważyli. No cóż. Mało ją interesował ten facet dopóki nie stanąłby im znowu na drodze, ale raczej nie mogła mu odpuścić żeby tak po prostu uciekł. Obserwowała go przez ten czas, w końcu Blaze miała się zająć strażnikami. Uznała też że stróże prawa raczej się nim zajmą, ale czego ona się po nich spodziewała... Przewróciłaby oczami gdyby sytuacja na to pozwalała, ale raczej ich rozmówca by uznał to za uwagę w jego stronę.
- Wszystko wspaniale, ale proponuję się zająć mężczyzną który nas zaatakował, bo wam zwiewa. - Mruknęła posyłając dziwny uśmiech na chwilę. Miała nadzieję że się zainteresują.


- Wracając do tematu... - Zaczęła Amira chcąc się zająć sprawą ich dokumentacji. Nie widziało się im noszenie kolejnego oznakowania jak bydlę, nie ma mowy.
- ...Jeżeli jest możliwość, prosimy o wydanie dokumentu fizycznego. - Dokończyła za nią Blaze. Zdarzało się często że smoczyce mówiły jednocześnie lub dokańczały za siebie wypowiedzi. Same nie zauważały kiedy to się działo. W sumie zastanawiało ich czy lepiej byłoby wyjaśnić czemu nie chcą tatuażu. Raczej tutejsi ludzie zrozumieliby ich złe doświadczenia z takimi praktykami które zresztą dalej są stosowane. Nie zaszkodziło spróbować. Jeżeli nie po prostu wyniosą się z miasta. Nie czuły się tu mile widziane dodając jeszcze fakt że były tu znaczną mniejszością.
- Kwestia... Złych doświadczeń z naszego świata. Jak widać po naszej... Budowie jak najbardziej sobie poradzimy z takimi dokumentami. - Dodała po chwili. Jej głos się zachwiał z niepokoju przy pierwszym zdaniu. Widać było zresztą po jej minie że nie czuje się komfortowo. Amira zresztą spojrzała gdzieś w bok z lekkim żalem.
- Dlatego będziemy wdzięczne. Tak to możemy iść od razu, dziękujemy też za wsparcie poprzez prowiant i mapy. Na pewno się przyda. - Powiedziała na zakończenie wracając wzrokiem do ich rozmówcy. Na pewno ich chęć współpracy będzie mocno na plus ku im żądaniom. Im mniej problemów z nimi tym szybciej się rozwiąże ta sytuacja.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#19 2022-04-02 21:54:04

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 100.0.4896.60

Odp: Miasto Medevar - rynek

Jeśli istniały jednak jakieś siły wyższe to najwyraźniej uwzięły się na biednego czarodzieja tego konkretnego dnia. Nie tylko musiał odbyć parszywą (lecz krótką) wyprawę, to teraz jeszcze najwyraźniej miał zostać zabranym przez strażników. Gryząc wargę z nerwów, nadal szukał przeklętych dokumentów, nawet jeśli już był Reggie świadomy ich nieobecności. Niemal jak na złość. I strażnik również doszedł do tego wniosku, bo nagle poruszył temat komisariatu.


"Chwila chwila, ja przysięgam, że te papiery mam. Dałbym głowę, że je tutaj wsadzałem..."


Nie mógł zostać zaaresztowany, i to za coś tak błahego! Może by coś takiego nie spowodowałoby jego wydalenia z akademii, ale Reggie nie chciał mimo to ryzykować. Plus słyszał potworne historie o przebywaniu w areszcie. Nie wytrzymałby siedzenia kto wie ile czasu na kamiennych ławach w małej celi z nie wiadomo jakimi zbirami.


Czując ciarki na skórze, czarodziej oderwał znowu oczy od swojego tobołka i spojrzał w panice na smoczyce obok. Były jednak zajęte swoją rozmową z innym strażnikiem. Natomiast obcy agresor... Chwila, gdzie on w ogóle jest? Marszcząc brwi, Reggie się rozejrzał na szybko, lecz głos jednej ze smoczyc, Blaze, nagle potwierdził jego podejrzenia. Rudy się szybko obrócił i tak jak czerwona gadzina powiedziała, nieznajomy właśnie się powoli oddalał od całego zamieszania. Niemal czując trybiki kręcące się w jego głowie, wskazał szybko palcem na uciekającego.


"On ucieka! A jego to nie zatrzymacie?!" Powtórzył to, co Blaze powiedziała. Miał nadzieję, że to wystarczająco odwróci od nich uwagę strażników.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#20 2022-04-05 20:39:36

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 100.0.4896.75

Odp: Miasto Medevar - rynek

Słowa Amiry oraz Reginalda najwyraźniej sprawdziły się jako odwrócenie uwagi, bo rudy zaraz cały się napuszył, po czym odwrócił się gwałtownie. Jak to ktoś ucieka? Brak dokumentów to jedno, jajogłowi mieli do tego paskudną tendencję, to nie był pierwszy raz jak legitymował takiego typa... Ale to, że tamten z kuszą zaczął uciekać? Cholernie podejrzane. Szczególnie przy obecnej sytuacji politycznej.
-HEJ! Stać!- Wrzasnął strażnik, po czym ruszył biegiem za Bernardem, jednocześnie chwytając swoją dziwną włócznię w obie dłonie, i wykonując jakiś drobny gest palcami, przez co zakończenie broni zaiskrzyło groźnie. Rudowłosy wbiegł w tłum za Bernardem, przepychając ludzi którzy zresztą w którymś momencie zaczęli schodzić mu z drogi.



Czarnowłosy westchnął ciężko, rzucając tylko koledze biegnącemu za łowcą spojrzenie spode łba.
-No tak, typowa środa.-Mruknął cicho, pod nosem, raczej do siebie niż do reszty. Zaraz jednak ponownie skupił swoją uwagę na smoczycach, słysząc ich słowa. Podrapał się po głowie, marszcząc odrobinę brwi. Czy mógłby tak zrobić? Teoretycznie chyba nie powinno być problemu, ale w praktyce cholera wie z tymi tam... Babami od papierologii i w ogóle... Jeszcze znów będą go potem męczyć, że nie tak przeprowadził procedurę czy coś.
Z drugiej strony... Zobaczył, jak smoczyce zareagowały na wzmiankę o tatuażach, i zrobiło mu się ich właściwie żal. Wydawało się, że znakowanie miało dla nich jakieś traumatyczne skojarzenia, czarnowłosy mimo wszystko wiedział, jak złe wspomnienia mogą niszczyć człowieka. Albo w tym wypadku smoka.
-...Cóż... Wydaje mi się że byłoby to możliwe...-Zaczął niepewnie, po czym umilkł na chwilę, tylko po to, żeby machnąć zaraz ręką.-Dobra, zrobimy tak, pójdziemy na komisariat. Wypiszemy paniom dokumenty jak ludzkim obywatelom, będą panie musiały tylko je zawsze przy sobie nosić, nie wiem, skombinujemy paniom jakieś torby czy coś...- Miał ochotę dodać coś o babkach z działu zarządzania, jednakże zaraz ugryzł się w język, uświadamiając sobie, że był tu jeszcze Reginald.
Rzucił mu tylko krótkie spojrzenie, i kiwnął znacząco głową, sygnalizując w dość oczywisty sposób, żeby rudowłosy uciekał, dopóki nie ma tu kolegi czarnowłosego. Strażnikowi nie chciało się spisywać mężczyzny, definitywnie wolał się zająć sprawą smoczyć, bo to powinno zająć trochę czasu do końca jego zmiany. A potem na zakupki, do domku, i spędzenie czasu z żonką... O tak.

Offline

#21 2022-04-07 09:38:29

ShrekLich
.
Dołączył: 2022-02-13
Liczba postów: 5
AndroidChrome 100.0.4896.79

Odp: Miasto Medevar - rynek

Bernard oddalał się tak spokojnie, nie wadząc już nikomu tego dnia i nie mając zresztą już tego typu planów. Trochę mu humor popsuł cały ten obrót spraw, ale jakoś to przeżyje... Wystarczy wrócić do chaty, wyciągnąć jakiś alkohol i trochę sobie odciążyć z dnia dzisiejszego, a później będzie się zastanawiał co miał właściwie dzisiaj załatwić. Nie dane mu jednak było, bo tak jak udało mu się opuścić towarzystwo względnie niezauważony, tak zarówno smoczy e, jak i ten rudy mag postanowili złośliwie mu narobić szkód. Mężczyzna wypowiedział pod nosem kilka siarczystych przekleństw, po prostu przyspieszając kroku. A potem usłyszał kroki za sobą... I wiedział, że jeden z tych durnowatych strażników rzucił się za nim w pogoń. Nawet nie musiał na niego patrzeć by wiedzieć, że warto jednak uciekać. Tak też więc zrobił.

Ignorując wszystko i wszystkich, generalnie raczej przemykając zwinnie między ludźmi, ale też czasami potrącając ich, rzucił się przed siebie szybko. Był szybki i szczerze wątpił, by strażnik miejski miał szansę go dogonić, ale wolał tej teorii nie sprawdzać i uznał, że najlepiej będzie go po prostu zgubić. Spiął się w sobie i skręcił nagle w prawo, wbijając się w jakąś mniej zatłoczoną uliczkę, w której nie musiał się przeciekać między tłumem ludzi. Biegł dalej przed siebie, starając się omijać wszelkiego rodzaju przeszkody i ewentualnych nielicznych mieszkańców.

Offline

#22 2022-04-15 16:11:14

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 100.0.4896.88

Odp: Miasto Medevar - rynek

Amira zerknęła z uśmieszkiem za strażnikiem który popędził za dziwnym mężczyzną. Jak nie odstrzelić nóg to chociaż tak mogła się odwdzięczyć za irytowanie jej i Blaze swoją obecnością. Miała po dziurki w nosie takich świrusów, starczyło jej już towarzystwo Czerwonej. Skierowała swój wzrok również na Reginalda któremu chyba ostatecznie się poszczęściło. Chociaż tyle z tej sytuacji.


[ - Byleby go złapali. ]



Blaze uderzyła łokciem parę razy Amirę z uśmiechem i zerkając w stronę gdzie pobiegł jeden ze strażników. Przynajmniej już ich nie będzie ten typ męczył o jakieś bzdury. Co za dzień! Ciekawe co znowu je napadnie. Nawet nie chciała o tym myśleć.


Jednak wypadało wrócić do ich własnej sytuacji. Właśnie miały się dowiedzieć czy jest w ogóle możliwe wyrobienie tych papierów czy nie. Jeżeli nie to po prostu opuszczą to miasto, musiały tu być inne w końcu nie? Niepewność strażnika trochę je zmartwiły... Ale szybko poszedł im na rękę. Obydwie się rozpromieniły na pyskach.
- Dziękujemy bardzo! - Wypowiedziały jednocześnie. Nie jest tak źle, nawet idzie całkiem dobrze.
- W takim razie możemy iść na komisariat. - Powiedziała Amira chyba pierwszy raz zadowolona od pojawienia się tutaj. Rzadko chciały czy szukały pomocy, szczególnie od policji. Ale w tej sytuacji każda pomoc się przyda, musiały mieć podstawowe zapasy, a te dokumenty też na pewno się przydadzą. Dostęp do takiego miasta nigdy nie zaszkodzi.
- W końcu dostaniemy plecak! - Mruknęła bardziej do Amiry również zadowolona Blaze. Zachichotała z jakiegoś powodu, nie wiadomo jakiego.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

#23 2022-04-18 20:41:46

Reginald
Rudzielec
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 25
Wiek: 34 lata
Płeć: Męska
Wysokość: 170cm
Język: Medevarski, Wspólny
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Medevar
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Liściak, KrikTaake
WindowsChrome 100.0.4896.88

Odp: Miasto Medevar - rynek

Nic nie mówiąc tylko nadal ściskając swoją torbę, Reggie gapił się za strażnikiem goniącym uciekiniera. Wkrótce zniknęli oni z widoku, zostawiając jego wraz z drugim strażnikiem oraz dwiema smoczycami. Nawet inni ludzie obecni na rynku oglądali się za gonitwą ale część z nich już spowrotem skupiła się na swoich sprawach.


Co oznaczało, że to mogła być jego jedyna szansa.


Zerkając na wszystkie strony, czarodziej opuścił swoją torbę lekko lecz nadal trzymał ją w dłoniach. Następnie zerknął na drugiego strażnika, który był zajęty Amirą i Blaze oraz ich brakiem dowodu identyfikacji. Lecz i on najwyraźniej zainteresował się przynajmniej odrobinę tym cyrkiem co przed chwilą zaszedł. Widząc lekkie skinienie głowy mały rumieniec wyskoczył na twarzy Reggiego, który szybko skłonił się w pas mężczyźnie.


"Dziękuję, dziękuję bardzo..!" Powiedział cicho. Uściskał by mu nawet rękę, ale miał poczucie, że byłoby to już za wiele. Dlatego więc Reggie odwrócił się na pięcie i prawie puścił się pędem kiedy nagle sobie coś przypomniał. Odwrócił się do dwóch smoczyc i jak gdyby z nikąd wyciągnął w ich stronę mały papierek z eleganckim, złotym pismem. Wyglądał on na pół przezroczysty, nie w pełni prawdziwy.


"Jak będziecie mogły to znajdziecie mnie w akademii, w pobliżu pałacu. Budynek dosyć charakterystyczny. Jak mnie nie będzie to powiedzcie komuś, powiedzą wam gdzie mnie znaleźć. Musimy coś przedyskutować."


Po wręczeniu Amirze papierka, rudzielec poprawił okulary i szybko się oddalił, nie zwracając na siebie żadnych spojrzeń. Dzisiaj miał ogromne szczęście, nawet jeśli cały dzień miał wrażenie przeklętego. Przynajmniej jednak nie został aresztowany za tak głupią i beznadziejną gafę. Ale jednak pomimo tego wszystkiego złego, może w końcu dzisiaj jego obecny projekt ruszy z miejsca.


Pomimo nadal przyspieszonego tętna, mały uśmiech satysfakcji pojawił się na jego twarzy jak Reggie zaczął znikać w tłumie.


z.t.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
|Karta postaci|

Offline

#24 2022-04-23 22:56:46

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 79
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 100.0.4896.127

Odp: Miasto Medevar - rynek

Rudowłosy starał się nadążyć za Bernardem, jednakże nie szło mu to zbyt dobrze - tamten mimo wszystko był zwinniejszy, poza tym jak na złość tłum, prawdopodobnie zainteresowany gonitwą, jakby nie chciał się skończyć. Kurwa. Żałował, że nie wziął ze sobą pistoletu ogłuszającego... To by mimo wszystko ułatwiło wiele spraw. Wkrótce namierzenie łowcy stało się prawie że niemożliwe - rozgardiasz związany z całym pościgiem spowodował, że jakiekolwiek przepchnięcie się przez ulice graniczyło z cudem.
-Przepraszam... Proszę się przesunąć...- Mruczał wściekle rudowłosy, usiłując przepchnąć się między jakimś handlarzem z wózkiem wypełnionym kapustą, a dość niebezpiecznie wyglądającym typem z długą brodą i szramami na twarzy. Cholera no, a miało być tak pięknie i łatwo...


Czarnowłosy odwzajemnił uśmiech tamtych. Rany, były trochę dziwne z tym wiecznym uzupełnianiem się nawzajem, ale w sumie ... Jeśli się bardzo dobrze znały, to może nie było to nawet tak nietypowe. Właściwie sam trochę marzył o tym, żeby dojść kiedyś do takiego porozumienia z żoną. To by było cholernie romantyczne.
-Dobrze więc, w takim razie chodźmy!- Powiedział mężczyzna, po czym ruszyl dziarskim krokiem w stronę jednego z budynków znajdujących się może jakieś 500 metrów od gromadki. Strażnik starał się nie iść zbyt szybko, mimo wszystko nie chciał niechcący zgubić smoczyc w takim tłumie, to też co jakiś czas oglądał się za siebie, żeby upewnić się, że gadziny gdzieś nie zniknęły.
Gdy w końcu dotarli pod komisariat, okazało się, że była to średniej wielkości kamienica, z małą, niebieską tabliczką nad drzwiami oświadczającą wszem i wobec o przeznaczeniu budynku. Komisariat mimo wszystko wydawał się być dość zadbany - wyglądało na to, że dopiero co odmalowano ściany, bo kremowa farba właściwie pozbawiona była typowego, ulicznego brudu; Płaskorzeźby dwóch smoków trzymających w pyskach miecze znajdujące się nad wejściem wydawały się być niedawno odrestaurowane, albo po prostu nowe.
Strażnik odchrząknął lekko, stając przed wejściem.
-No więc drogie panie, sprawa ma się tak... Wejdziemy do środka, poczekają Panie chwile w przedsionku, ja szybko zgarnę dokumenty i pójdziemy do pokoju 219 na piętrze, tam powinno być w miarę spokojnie i z dala od tych ... Bab z recepcji ...- Mruknął, upewniając się, że słyszały go tylko Amira i Blaze, a nie jakiś kolega współpracownik, albo NIE DAJ BOŻE jedna z tych wrednych kobiet.

Offline

#25 2022-04-30 15:05:01

Spierdoks
giga boss
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 50
Wiek: Młody dorosły
Płeć: Samice
Wysokość: 1.5m | 2-2.5m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Zdrowe
Multikonta: Ruth, Damon
WindowsChrome 100.0.4896.127

Odp: Miasto Medevar - rynek

Blaze zerknęła w kierunku Reginalda. Widocznie strażnik pozwolił mu uciec z miejsca zdarzenia, co wydawało jej się w porządku posunięciem. Według niej bezsensu było trzymanie maga za takie coś jak brak dokumentów. Po co sobie dodawać niepotrzebnej roboty? Z drugiej strony gdyby ona miała taką robotę pewnie by tak ludziom dokuczała. Uśmiechnęła się pod nosem na tę myśl. Dobrze że nigdy nie zamierza iść do pracy, co za nudy! Jej uśmiech nie zniknął widząc jak zwykle zabawne zachowanie czarodzieja. Był całkiem pocieszny w swoich reakcjach jak zawsze. Dobrze że mu się upiekło. Pomachała mu na pożegnanie i już miała zabrać z niego wzrok kiedy zauważyła że ten nagle wraca. Czyżby czegoś zapomniał? Smoczyca zauważyła że chce dać jakiś papierek Amirze dlatego szybko ją szturchnęła pokazując na czarodzieja.


Amira też chwilowo zainteresowała się co się dzieje z Reginaldem. Jednak aktualnie ważniejsza dla niej była ich własna sytuacja, więc raczej szybko odwróciła wzrok w stronę strażnika. Zaskoczyło ją nagłe szturchnięcie Blaze. Spojrzała na nią zirytowana żeby zauważyć że ona na coś pokazuje. Zerknęła w tę stronę. Ah tak, Reginald coś jej... daje? Wzięła od niego papierek zdziwiona. Przybliżyła go do pyska żeby móc przeczytać co na nim jest napisane. Blaze zrobiła podobnie chcąc zobaczyć o co chodzi. Spojrzały po sobie, po czym za uciekającym magiem.
- Coś zrobiłyśmy? Może chodzi o tego typa co nas zaatakował? - Zapytała szeptem Blaze. Nie była pewna o co chodzi. Amira jedynie wzruszyła ramionami. Sama nie miała zielonego pojęcia. Może rzeczywiście coś zrobiły? Albo znowu w coś grubszego się wplątały... Boże, 5 minut nawet nie mogą mieć spokoju. Przez głowę jej nawet przeszło żeby nie skończyły jako testy dla kujonów.


No ale to nie był czas na zastanawianie się nad intencjami Reginalda. Strażnik wreszcie się namyślił żeby iść załatwić dokumenty, więc trzeba iść. Byleby mieć to z głowy. Amira złapała Blaze za łapę i pewnym krokiem ruszyły za mężczyzną. Nie oddalały się specjalnie od niego. Kiedy dotarły pod kamienicę dokładnie obejrzały miejsce. Blaze przeszła wzrokiem po innych strażnikach którzy mogli się kręcić pod budynkiem. Śmieszne jak całkiem znajome były te wszystkie rzeczy w tym mieście. Może architektura była trochę inna, ale specjalnie się w tym wszystkim nie gubiły. Pomijając samą rasę tych łysoli. Dalej trochę nie mogły się do tego przyzwyczaić.
- Jasne... - Przytaknęła Blaze z uśmiechem na wypowiedź strażnika. Chciałaby się roześmiać na jego irytację na jakieś baby z recepcji, ale to chyba nie było odpowiednie. Po Amirze też przeszedł uśmiech.
- ...Nie ma problemu. - Dokończyła za Czerwoną biała smoczyca kiwając przy tym głową.


JAK CZYTAĆ
BLAZE / AMIRA
[ rozmowy prowadzone w myślach między smoczycami ]

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

MEDEVAR      |      KIRTAN      |      NIEZRZESZENI

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
luminous - teraz - arkhamhorror - revanites - ideallife

[ Wygenerowano w 0.223 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 7.3 MB (Maksimum: 7.76 MB) ]