Baenuru

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

KALENDARZ
OGŁOSZENIA
Wiosna 1769 r.__|__Dzień 2.

Śniegi powoli znikają z Gór Tenaro, uwalniając kolejne dolinki i szlaki dla wędrowców, należy jednak uważać na liczne osuwiska i lawiny. Rzeka Mirova mocno wezbrała i miejscami rozlewa się na szerokim obszarze, ciesząc wszelką bagienną roślinność. Na całym półwyspie drzewa puszczają nowe pączki, rozwijają się kwiaty i drobne roślinki, wypełniając krajobraz zielenią. Choć za dnia temperatury robią się przyjemne, to nocą nadal może być całkiem zimno, pojawiają się przymrozki, a sezon palenia w kominku jeszcze nie całkiem się skończył. Często zamiast śniegu pada przelotny deszcz, coraz częściej też można zobaczyć na niebie burzowe chmury. Fauna Baenuru również korzysta w pełni z nadchodzących cieplejszych dni, a w różnych zakątkach można dostrzec ślady młodocianych łapek.
۞ Najnowsze wydarzenia fabularne - poruszenie i alarm w Porcie Siengar, mieszkańcy zastanawiają się, co z tego wyniknie, a policja chwilowo milczy, starając się ogarnąć powstający chaos.

۞ Zapraszamy do spisu języków - znane postaci języki i dialekty można wypisać w polach w profilu, wliczając w to te spoza Baenuru.

۞ Rdzenne ludy Baenuru - mieszkańcy półwyspu sprzed przybycia doń Medevarczyków.

۞ Religie Baenuru - zbiór głównych wyznań pojawiających się na półwyspie.

۞ Oznaczenia i identyfikacja - systemy znaków stosowane w Medevarze i Kirtanie, zarówno teraz, jak i za czasów wojny.

GŁÓWNI MISTRZOWIE GRY

#26 2022-04-06 22:38:21

Ruth
Użytkownik
Dołączył: 2022-03-12
Liczba postów: 13
Wiek: Dam się o wiek nie pyta
Płeć: Facet, ale lubi być babą
Wysokość: 4m
Język: Wspólny
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Kirtan
Obecny stan: Kto go tam wie
Multikonta: Spierdoks, Damon
WindowsChrome 100.0.4896.75

Odp: Mglista Laguna

Kurde, mięso zaraz będzie gotowe! Sięgnęła po gałązkę ale nagły krzyk Gałęziaka wyprowadził ją z równowagi. Wathara podniosła się przerażona wywieszając płetwy ku górze. Najeżyła się. Spojrzała w kierunku zielonego wycofując się o krok. Nie spodziewała się takiej skrajnej reakcji na niewiedzę.
- Nie strasz mnie tak! Aż tak Cię ten biwak załamał?! - Rzuciła odrobinę nieprzyjemnym tonem. Wynikało to z zaskoczenia nietypowym zachowaniem kolegi. Nie spodziewała się na pewno wrzasku. Uspokoiła się po chwili, ale nie wróciła na poprzednio zajęte miejsce. Schowała płetwy.
- Biwak to jest... - Jej wypowiedź się rozlazła kiedy jej wzrok się przeniósł na jej (mniej urodziwego) klona. Usłyszała jej pytanie a teraz dopiero ujrzała postawę obydwóch smoków. Jej mina ugrzęzła w połowie zdania kiedy przeszła wzrokiem po Watharze 2 i Starku, a później przeszedł na Gałęziaka i znowu na poprzednie smoki. Kaszlnęła nagle.
- Biwak to... kiedy... - Zignorowała pytanie kopiary. Chciała dokończyć tłumaczenie co to jest ten nieszczęsny biwak.
- Biwak to jest... - Ale z jakiegoś powodu trudno jej było złapać oddech przez co zacinała się w wypowiedzi nie mogąc nic powiedzieć rozsądnego. - Kiedy... Odpo...


Smoki wokół niej mogły obserwować chwilę jak Wathara się ścina dobrą chwilę w swojej wypowiedzi nie mogąc złapać oddechu a na jej pysku pojawił się głupkowaty uśmiech. Przerodziło się to w chichot przez który tym bardziej trudno jej było oddychać. Przysiadła z emocji zasłaniając pysk łapą. Część jej ruchów mogło się nie wydawać naturalne dla jej anatomii. Zupełnie jakby miała coś złamanego. Zaczęła się chichrać dobrą chwilę, a cała jej fasada aktorstwa zniknęła. Nie chciało jej się specjalnie udawać zresztą. Była na krótkim urlopie więc nie musiała się starać. Wreszcie złapała dwa oddechy machając łapą z paniką.
- O-o nie! Mój-... Mój obiad! - Sięgnęła po chwili po swoje mięso na patyku które pewnie się już spaliło w tym czasie. Spróbowała je złapać ale znowu wybuchła śmiechem jakby usłyszała świetny dowcip. Walnęła się w pierś i odkaszlnęła żeby się prędko uspokoić.
- Prze... Przepraszam, zdarza mi się... - Parsknęła, ale powstrzymała się już od głupkowatego śmiania się. Mina jej nowych przyjaciół była zbyt rozwalająca.


- "Czym jesteś"? Jak to "czym jesteś"?! Kultury trochę cymbale! - Odpowiedziała wreszcie rozzłoszczona machając badylem ze spalonym mięsem ku Watharze 2. Wymruczała coś niezadowolona wyrzucając nieudany posiłek za siebie. Dało się zrozumieć tylko "Ta dzisiejsza młodzież...". Smoczycy oklapła w połowie płetwa na głowie, jakby była z gumy. Niespecjalnie się starała o utrzymanie tej formy, szczególnie już zrezygnowała z głupkowatego aktorstwa. Nie chciała wracać też do swojej oryginalnej formy z dziwnej grzeczności w kierunku Starka. Widziała że się ognia bał a jej fryzura raczej by mu się nie spodobała. Szkoda, a jest bardzo ładna! Niebieski ogień to jest coś! A nie ten syf z ogniska, tfe. Smoczyca siedziała głupkowato, jej postawa nie pokazywała ani trochę gotowości do walki. Pomimo bojowych nastrojów dwóch smoków. Wyglądała wręcz jak wyliniały kundel z ulicy. W końcu była tu tylko się zapoznać, a te ciekawe osoby bardzo ją zainteresowały! Ależ to ekscytujące.
- Jestem Wathara, ale ładniejsza... kopiaro. - Rzuciła podkreślając ostatnie słowo. Wystawiła język do sobowtóra. Rzeczywiście łatwo można było rozróżnić jedną od drugiej faktem, że ta nowoprzybyła Wathara nie miała żadnych blizn, ani złamanych rogów. Po co ma mieć jakieś niedoskonałości? A fe!
- Zresztą czym ty jesteś? Jesteś w ogóle stąd? Przypominasz mi kogoś. - Zapytała po chwili zmieniając co chwila miny przy tej wypowiedzi. - Bo Gałęziaka to minimalnie kojarzę, a ten czerwony? - Hej Stark! (Tutaj pomachała wesoło skrzydłem największemu gadowi.) - Też nie kojarzę. Skąd się urwaliście?
Zakończyła swój monolog pięknym uśmiechem. Wyszło jej to dość chaotycznie. Już od dłuższego czasu podsłuchiwała tę gromadkę więc wiedziała jak mają na imię.... A przynajmniej miała nadzieję że się nie kopsnęła. Zastanowiła się na chwilę. Nad zmiennością Wathary z pewnością trochę trudno było nadążyć, ona sama się chyba w tym nie odnajdowała. W sumie to nie wiadomo do końca czy rzeczywiście była wściekła, czy radosna. Kto to tam wie.

Offline

#27 2022-04-08 10:43:19

Liściak
Kurdupel
Dołączył: 2022-02-14
Liczba postów: 36
Wiek: 7 lat
Płeć: Samiec
Wysokość: 1m
Język: Tydrodzki
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Kirtan
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Reginald, KrikTaake
WindowsChrome 100.0.4896.75

Odp: Mglista Laguna

Sytuacja była już tak dziwna, że Liściak zaczął się zastanawiać czy przypadkiem nie przysnął czy coś. Miał przed sobą wręcz identyczną kopię smoczycy, którą dopiero dzisiaj poznał po tym jak prawie zamarzł w wodzie. Wszystko zdawało się wręcz nieprawdziwe, a to odczucie tylko się zwiększało wraz z kolejnymi słowami drugiej Wathary przed nim. Mimo to, że się już rozgrzał przy ognisku, całe jego ciało zaczęło lekko drżeć lecz Liściak nadal wpatrywał się w sobowtóra przed nim. Miał skrzydła nadal lekko rozłożone, chcąc nadal jednak sprawiać wrażenie większego i mniej przestraszonego niż tak naprawdę był.


Nic nie powiedział, tylko patrzył na drugą Watharę. Sposób w jaki się ruszała wywołał kolejny wzdryg u Liściaka. Zupełnie jakby miała ona coś w środku poprzestawiane w nieodpowiedni sposób. Liściak sam nie tylko widział ale i doświadczył złamanie kości, i to co się działo przed nim wyglądało bardzo podobnie. Nie żeby to poprawiło w jakikolwiek sposób obecną sytuację. Nadal stojąc w miejscu na szeroko rozłożonych nogach, smok lekko zniżył łeb i zrobił krok do tyłu. Nie miał gdzie uciekać, było za nim morze, ale nadal wolał zachować dystans.


Jednak pomimo strachu Liściak obrócił do tyłu i lekko obniżył uszy kiedy został dziwnie nazwany. To tak jakby to coś robiło sobie z niego żarty.


"T-to... Nie tak się nie nazywam." Warknął cicho z przymrużonymi oczami. Pomimo lekkiego oburzenia jednak nie chciał tego czegoś prowokować. Fakt, że była ta druga Wathara w stanie ją tak imitować musiało znaczyć, że niebezpieczeństwo było jak najprawdziwsze.

Powoli, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi ponieważ druga Wathara była skupiona na pozostałej dwójce, Liściak przestawił łapę, a następnie drugą i zaczął powoli przesuwać się w kierunku Starka i pierwszej Wathary. Kiedy znalazł się bliżej dwójki, w końcu postanowił otworzyć pysk, spowrotem unosząc łeb i wyginając szyję w ściśnięte S.


"C-co ty chcesz!" Szczeknął, dalej przesuwając się w bok. Miał zamiar zbliżyć się jak najbardziej do granicy lasu, na wszelki wypadek. "Tak się podkradasz do innych! Jak-"

Przerwał, nie wiedząc nawet jak sformułować swoje kolejne niby-pytanie. Jak ona w ogóle jest Watharą? Czym jest? Liściak jeszcze bardziej zniżył uszy, wpatrując się w sobowtóra. Obecność dwóch większych gadów, które jak dotąd nie chciały mu nic zrobić znacznie malucha ośmieliła.


"Co ty w ogóle chcesz od nas? Czemu jest was dwie?" Spytał się w końcu. Na drugie pytanie Liściak spojrzał na pierwszą Watharę, mając nadzieję, że ona może wie.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

xxx

|Karta postaci|

Offline

#28 2022-04-18 00:17:26

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 76
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 100.0.4896.127

Odp: Mglista Laguna

Smoczyca uważnie obserwowała swojego sobowtóra, cały czas utrzymując skrzydła i płetwy w górze. Było to tak naprawdę odruchowe - w końcu wiedziała, że jeśli ma do czynienia z czymś paranormalnym, to takie zagrywki nie spełnią żadnej konkretnej funkcji - mimo wszystko jednak nie potrafiła w chwili obecnej zmusić się do przybrania mniej agresywnej pozy.
Cała ta sytuacja ją niepokoiła. A szczególnie ... Ruchy i sposób, w jaki przemawiał jej klon.
Gdyby anatomia gadziny na to pozwalała, marszczyłaby teraz zapewne brwi, jednakże zamiast tego zmrużyła nieznacznie oczy. Jej... Kopia nie poruszała się w naturalny sposób, ruchy stworzenia były jakby nienaturalne, wykraczające poza możliwości ciała Wathary. Cytrynowa spotykała się już z tym, że wszelkiego rodzaju widziadła czasem manifestowały się w podobny sposób, jednakże widzenie samej siebie uśmiechającej się odrobinę zbyt szeroko, wykrzywiającą łapy i skrzydła pod nie do końca poprawnymi kątami... Było w tym coś wyjątkowo nieprzyjemnego. Jakby patrzyła w jakieś potworne lustro.
Smoczyca poczuła, jak Liściak przesuwa się gdzieś w jej pobliże, jednocześnie Stark zaczął za nią warczeć, żółta ... Nie do końca wiedziała, jak wytłumaczyć im sytuację bez wychodzenia na wariatkę.
-Nie wiem. Ale to nie smok.- Odmruknęła tylko na pytanie zielonego, nadal nie przerywając kontaktu wzrokowego z Watharą numer dwa. Gadzina nie była pewna co zrobić w tej sytuacji, jeśli będzie atakować to ryzykowała, że widziadło rzuci się na nich wszystkich i Bogowie tylko wiedzą, co potem... Nie do końca chciała ponownie skończyć z jakimś urokiem włóczącym się za nią przez bliżej nieokreśloną ilość czasu.
Wyprostowała się. Postanowiła załatwić to... No, powiedzmy, że dyplomatycznie.
-Przestań mnie naśladować. I odejdź, zostaw nas w spokoju. Nie szukamy kłopotów.-Powiedziała, tym razem głośniej i wyraźniej. Wathara czuła narastające napięcie w gardzieli, to jej gruczoły instynktownie zaczęły produkować substancje potrzebne do zapłonu - w końcu teoretycznie była w sytuacji będącej zagrożeniem, to również była odruchowa reakcja... Miała tylko nadzieję, że nie będzie musiała walczyć. Nie mieli nawet przy sobie żadnych amuletów zdolnych do zniekształcenia energii ducha, a podejrzewała że bez takiego sprzętu wszyscy byliby w wypadku walki delikatnie mówiąc... No, w dupie.

Offline

#29 2022-04-19 00:34:28

Ruth
Użytkownik
Dołączył: 2022-03-12
Liczba postów: 13
Wiek: Dam się o wiek nie pyta
Płeć: Facet, ale lubi być babą
Wysokość: 4m
Język: Wspólny
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Kirtan
Obecny stan: Kto go tam wie
Multikonta: Spierdoks, Damon
WindowsChrome 100.0.4896.88

Odp: Mglista Laguna

Wathara kątem oka zerknęła w stronę przesuwającego się Gałz-iaka? Tylko jedno oko zaprowadziło zielonego smoka przez co smoczyca zrobiła niekomfortowego zeza. Mrugnęła nieregularnie przywracając swoje oczy do ładu (a przynajmniej na chwilę). Poczuła narastające gromadzenie się mazi w gardziele, wydała z siebie jakieś gulgotanie. Widząc miny jej nowych przyjaciół wykorzystała ten fakt żeby ich trochę nastraszyć. Najeżyła się zaczynając kaszleć jakby się dusiła. W stronę jej kolegów poleciało odrobinę mazi ciemnego koloru - nieszkodliwej dla skóry w razie styczności, ewentualnie bardzo niesmaczna. Zacharczała otwierając na oścież pysk i opuszczając łeb praktycznie do ziemi. Oblizała pysk podnosząc go znowu... A czekaj, ten zielony coś powiedział. Nie tak się nazywa, nie tak się nazywa. Czekaj, Liść-Liść-Liść. Liści-ak? Liściak, ok. Pokiwała głową bardziej do siebie. Z jej pyska poleciało trochę mazi.
- Wybacz Liściak, następnym razem zapamiętam lephiej. - Chrząknęła znowu przy wypowiedzi, uśmiechnęła się w jego stronę. - Zdar---za mi się.
Przeszedł przez nią dreszcz. Tak to jest jak pozwalała na te ataki kaszlu, ale efekt murowany! Smoczyca uwielbiała poznawać nowe osoby. Jej rodzina nie traktuje jej nigdy serio, tragedia! Ciągle każą jej spadać a ona tęskni. Przynajmniej sprawianie im niespodzianek jest zabawne. Uśmiechnęła się na samą myśl.


Znowu z myśli wybiły ją pytania jej przyjaciół. Ah tak, znowu "Czego chcesz?", "Odejdź", "Nie naśladuj mnie". Wathara zaczęła powtarzać co mówi Liściak i jej kopia pod nosem z wyraźną ironią. Mimimi, blablabla. Wykrzywiła pysk w irytacji.
Ale "To nie smok" trochę ją zainspirował. Zamyśliła się znowu, w sumie skoro nie jest smokiem to może poudaje jakąś zjawę. Uuuu, strażnik Mglistej Laguuuny! Zaśmiała się pod nosem przerywanym kaszlem i charczeniem. To była myśl! Albo ktoś ją tu zabił, ola boga! Tyle możliwości! A obiecała sobie że jest na wakacjach, a nie bawi się w aktora hihihi. Przez ten cały czas Wathara odpowiadała swoim kolegom z widocznym opóźnieniem. Sporo czasu zajmował nieustający natłok myśli i zmienność nastroju.
- Czego chcesz, czego chcesz, czego chcesz... Co ja w sumie chcę....? - Zatrzymała się w wypowiedzi na moment. - ....EEE, nie mam pojęcia. Siedzę tu sama w tej Mglistej Lagunie... Nikt mnie nie odwiedza. Tak to jest jak zdechniesz na jakimś wypizdowie. A jak masz tu gości to raczej chcesz poznać nowych kumpli, nie?
Zachichotała łamiącym się głosem. Oj lubiła mówić takie bzdury. Nawet nie dbała o to czy uwierzą. Mięśnie jej cielska się niespokojnie poruszyły, jakby napuchły na chwilę. Część jej płetwy na grzbiecie kompletnie opadła.
- Nie-e, chyba ty! Wyładniej żółta krowo zanim będziesz rzucać takie oskarżenia. - Powiedziała znowu niegrzecznie w kierunku do Wathary Kopiary. Zabawne było kłócenie się z nią. Powoli robiło się nudno, może jakoś urozmaici to spotkanie.

Offline

#30 2022-05-01 13:26:08

Liściak
Kurdupel
Dołączył: 2022-02-14
Liczba postów: 36
Wiek: 7 lat
Płeć: Samiec
Wysokość: 1m
Język: Tydrodzki
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Kirtan
Obecny stan: Wszystko w porządku
Multikonta: Reginald, KrikTaake
WindowsChrome 101.0.4951.41

Odp: Mglista Laguna

Pomimo kompletnie absurdalnej sytuacji, mały smok lekko wypiął pierś kiedy inna Wathara go przeprosiła. Ba, nawet jego uszy i kolce poszły jeszcze bardziej do przodu, wyraźnie pokazując jego niezadowolenie. Nawet jeśli właśnie został przeproszony. Nawet nie odpowiedział w żaden specjalny sposób tylko wydał z siebie coś podobnego do syku, wywołane nagłym wypuszczeniem powietrza przez lekko otwartą paszczę.


Jednak jego mina chojraka nie pozostała na jego pysku za długo, ponieważ inna Wathara nagle zaczęła nie tylko się dziwnie ruszać ale i wydawać wręcz okropne dźwięki. Uszy Liściaka poszły do tyłu, a mały smok się lekko cofnął, jego ogon zwinął się na ziemi między jego nogami. Czy to coś było chore? Bo na pewno tak to teraz wyglądało. Przypominało to Liściakowi widoki innych stworzeń chorujących na coś paskudnego. I to przekonanie o chorobie tylko bardziej wzrosło kiedy czarna maź wyleciała z pyska innej Wathary.


Liściak się wzdrygnął na ten widok.


"Fuj." Syknął znowu, cofając się jeszcze bardziej. Tym razem skierował się w bok, aby być jak najbliżej lasu. Na cokolwiek to... coś chorowało, on nie chciał się w życiu zarazić. Najwyraźniej sprawiało, że się traci kompletnie rozum jeśli było co wnioskować po zachowaniu tego czegoś. Druga Wathara gadała od rzeczy, kompletnie nie robiło co ona powiedziała sensu. A mimo to wydawała się pewna swoich słów. Nie żeby to w jakikolwiek poprawiało obecną sytuację.


"To jakieś szaleństwo, co tu się wyprawia." W końcu stwierdził, jego głos lekko piskliwy. Nie miał zamiaru już tu zostawać, nie umierał z zimna i mógł się już normalnie ruszać. No i nie miał zamiaru przebywać w pobliżu tego czegoś, co potrafiło najwyraźniej udawać innych i do tego wydawało się być na coś chore. "Ja spadam."


Po tym oznajmieniu, mały smok potrząsnął łbem, a następnie po krótkim zmierzeniu spojrzeniem nie tylko innej Wathary ale i pozostałej dwójki, zaczął zmierzać w kierunku lasu. Przycisnął swoje skrzydła mocno do ciała i potruchtał niespokojnie ku gęstwinie. Chciał jak najszybciej się oddalić od drugiej Wathary, strasznie go niepokoiła.


Wariatkowo jakieś, oto co się tu wyprawiało.

//z.t. -> skaliste wybrzeże



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

xxx

|Karta postaci|

Offline

#31 2022-05-02 00:31:32

Stark
2 szare komórki
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 70
Wiek: 24 lata
Płeć: Samiec
Wysokość: 3.4m
Język: Tydrodzki, B'uru
Pochodzenie: Półwysep Baenuru
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Ithaar, Eurus, Ash
WindowsChrome 100.0.4896.147

Odp: Mglista Laguna

Gdyby nie to, że było to dla niego normą, można byłoby powiedzieć, że zaniemówił. Cała ta sytuacja kompletnie zbijała go z tropu. Najpierw spotyka Watharę, której nie pasowały drzewa na bagnie, potem dryfującego na wodzie Liściaka, a później kolejną Watharę. Pomijając już ognisko, na które swoją drogą wciąż co jakiś czas zerkał. Właściwie to nie miał pojęcia, co tu jeszcze robił. Czy naprawdę aż tak potrzebował towarzystwa? Może jednak lepiej było mu samemu?


Nie marnował zbyt dużo czasu na myśli, które i tak nie sklejały się w żadną całość. Wciąż warczał, choć powoli dźwięk ten stawał się coraz cichszy. Nabrał on jednak na intensywności, gdy "Wathara" się odezwała. W sposobie jej mówienia było coś nie tak. Stark nie potrafił tego opisać, było to całkowicie instynktowne. W głowie wręcz słyszał "zwiewaj stąd", lecz nie ruszył się na krok. Śledził wzrokiem każdy ruch smoczycy, warcząc głośniej, gdy ta zaczęła kaszleć.
Co z nią było nie tak? Nie kwestionował nawet, dlaczego wyglądała i brzmiała ona identycznie, co pierwsza Wathara. Wiedział, że cokolwiek za tym stało, nie byłby on tego w stanie zrozumieć. Jej zachowanie było jednak dziwne. Może była na coś chora? Stark cofnął się o pół kroku, tak jakby chciał się od niej oddalić by uniknąć zarażenia. Śmiech smoczycy, który chwilę później rozbiegł się po Lagunie aż przyprawił go o dreszcze.


Nie zwracał większej uwagi na to, co mówiła ona dalej. Nawet jeśli rozumiał jej słowa, nie miał zamiaru się odzywać. Zamiast tego warknął zaskoczony, słysząc swoje imię. Skąd ona...
Coraz bardziej mu się to nie podobało. Stark zerknął ukradkiem na pierwszą Watharę, która stała wciąż tuż przed nim. Wtedy też zauważył, że Liściak powoli się do nich zbliżył. Przez całą tą sytuację czerwony prawie o nim zapomniał. Widać było, że jemu też się to nie podobało. Słychać zresztą też, jego skrzeki były z wszystkich tu słów chyba najgłośniejsze. Stark pozostał przy cichym warkocie, który po chwili całkiem ucichł.


"To nie smok", które usłyszał ze strony pierwszej Wathary, znów namieszało mu w głowie. Jak to nie smok? Przecież wyglądały one identycznie, dlaczego jedna z nich miała nie być smokiem? O co tu chodziło? Czym w takim razie mogła być?
Lekko wstrząsnął głową, tak jakby chciał wyrzucić z niej te wszystkie zagmatwane myśli. Spojrzał znów na drugą Watharę. Czymkolwiek była, coś na pewno było z nią nie tak. Stark nie miał zamiaru dowiedzieć się, co to było.


Z jej kolejnych słów nie zrozumiał zbyt wiele. Jeśli to miał być żart, to nie był zabawny, nieważne jak głośno ta by nie chichotała. Śmiech ten jeszcze pogarszał sytuację. Sam dźwięk tego typu wydawał mu się nienaturalny, zwłaszcza wydawany przez drugą Watharę. Choć właściwie nic w jej przypadku nie było naturalne. Stark nie wiedział już, czy miał po prostu wyjątkowego pecha, czy może świat poza bagnami był taki na co dzień. Ale był już pewien, że chce się stąd jak najszybciej zabrać. Pal licho Watharę, i jedną, i drugą. Jeśli trzeba będzie, to kiedyś może jeszcze uda mu się znaleźć tą pierwszą. No chyba, że oznaczało to również spotkanie z tą drugą. W takim wypadku chyba podziękuje.


Nie ruszył się jednak, przynajmniej nie od razu. Spojrzał na Liściaka, gdy ten oznajmił wszystkim, że się stąd zabiera. Ten po chwili również spojrzał w jego stronę. Nie mierzyli się długo wzrokiem, bo zielony zaraz odwrócił się i poczłapał w stronę lasu. Stark w tym samym momencie postanowił za nim podążyć. Cała jego ciekawość uleciała w momencie, gdy na scenę wkroczył dziwny sobowtór.


Zaczął cofać się do tyłu, po czym odwrócił się powoli w stronę drzew. Rzucił spojrzeniem w stronę pierwszej Wathary, tak jakby przez chwilę się zawahał. Czy dobrym pomysłem było zostawienie jej samym z tym czymś? Trochę źle się z tym czuł. Co jeśli jej się coś stanie? Z drugiej jednak strony, jeśli dojdzie do walki, czy naprawdę chciał ryzykować dla kogoś, którego znał niespełna godzinę czy dwie? Instynkt mówił mu inaczej, i tym razem chyba wolał go posłuchać.
Mruknął przyjaźnie w stronę "jego" Wathary. Cokolwiek się wydarzy, liczył na to, że jeszcze uda im się kiedyś spotkać. W mniej niefortunnych okolicznościach, rzecz jasna. Zaraz potem ruszył w kierunku lasu, podążając śladami Liściaka. Najpierw powoli, potem pośpiesznym truchtem.


Po chwili dogonił Liściaka, licząc na to, że ten nie zerwie się i nie zniknie pomiędzy drzewami. Pomimo chęci ucieczki, Stark nie chciał tak naprawdę znowu zostać sam, dlatego chciał pójść za Liściakiem. Może razem dojdą jakoś do tego, co tu się właściwie stało.


// z.t --> Skaliste wybrzeże //



p.png

(20.10)


***  ***  ***  ***  ***  ***  ***  ***  ***

Offline

#32 2022-05-06 21:22:26

Wathara
Rybiara
Dołączył: 2022-02-12
Liczba postów: 76
Wiek: Młoda dorosła
Płeć: Samica
Wysokość: 2.17m
Język: Medevarski, Tydrodzki
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Niezrzeszeni
Obecny stan: Dobry
Multikonta: Bruno
WindowsChrome 101.0.4951.54

Odp: Mglista Laguna

Wathara mierzyła tylko swojego sobowtóra wzrokiem. Nie zareagowała jakieś specjalnie na kaszel i wypluwanie dziwnej mazi przez stworzenie, właściwie nawet spodziewała się czegoś w tym stylu - w końcu utrzymanie formy widocznej dla wszystkich wokół musiało zabierać naprawdę dużo energii, to było wręcz oczywiste że prędzej czy później coś zacznie szwankować. Smoczyca zrobiła zaledwie krok do tyłu, nie chcąc zostać trafiona przez plwocinę klona.
"Tak to jest jak zdechniesz..." No tak, czyli mieli do czynienia z jakimś widmem... Stworzenie pewnie żywiło dość silną urazę, i dlatego zamieniło się w klątwę. I to na dodatek dość silną, skoro odłączyła się ona od swojego przeklętego... Smoczyca zmrużyła tylko groźnie powieki, gdy istota nazwała ją krową. To nie była bezpieczna sytuacja. Ani dla niej, ani dla pozostałej dwójki.
Gdy jej nowo poznani towarzysze zaczęli się ewakuować, Watharze kamień spadł odrobinę z serca. Przynajmniej teraz głównie ona będzie narażona na niebezpieczeństwo, a nie pozostali... Chociaż właściwie to sama planowała się stąd zmyć najszybciej jak się da.
Rzuciła tylko przelotne spojrzenie Starkowi i Liściakowi, upewniając się, że dobrze pamięta ich zapachy. Miała zamiar znaleźć ich później, ale póki co musiała upewnić się, że zgubi to cholerstwo, które postanowiło ich nawiedzić.
-Nie będziemy zakłócać twojego spokoju.- Powiedziała do istoty, po czym zaczęła odchodzić od ogniska wolnym krokiem, dalej zerkając na stworzenie. -Żegnaj. Mam nadzieję, że kiedyś zaznasz spokoju.- Rzuciła jeszcze, po czym zanurzyła się w zarośla rosnące po innej stronie niż te, w których zniknęli przed chwilą jej towarzysze. Miała zamiar najpierw pokręcić się trochę po okolicy, tak, żeby zgubić istotę.
Gdy już minęło pewnie z dwadzieścia minut, smoczyca zaczęła iść w stronę, w którą zapamiętała że udali się tam Liściak i Stark. Nie chciała być tu zupełnie sama. Wkrótce znalazła ich tropy, i ruszyła za nimi.
[zt]

Offline

#33 2022-05-14 13:20:57

Ruth
Użytkownik
Dołączył: 2022-03-12
Liczba postów: 13
Wiek: Dam się o wiek nie pyta
Płeć: Facet, ale lubi być babą
Wysokość: 4m
Język: Wspólny
Pochodzenie: Inny wymiar
Strona konfliktu: Kirtan
Obecny stan: Kto go tam wie
Multikonta: Spierdoks, Damon
WindowsChrome 101.0.4951.54

Odp: Mglista Laguna

O tak, świetnaświetnaświetna reakcja! O cholera ich miny- HAHAHAHAA Wathara już chciała się uśmiechnąć ale zapomniała że już się uśmiecha! HOHOHOHO no nie, ale świetna zabawa. Smoczyca aż zaczęła się trząść z rozweselenia. Jej pozytywne emocje rozwierały ją od środka, prawie jakby miała wybuchnąć. Ta zepsuta forma nie potrafiła tego wszystkiego utrzymać.


Zauważyła jednak że ich wesoły piknik się kończy. Jej nowi przyjaciele zdecydowali się już zbierać. No nic, nie zamierzała ich powstrzymywać. Cieszyła się że mogli się spotkać przy ognisku i pogadać jak dobrzy przyjaciele. Wathara nie mogła się doczekać aż znowu ich spotka. Odprowadziła wzrokiem oddalającego się Liściaka i Starka. Podniosła się żwawo unosząc wysoko łapę.
- Do zobaczenia koledzy, życzę wam dobrego wieczorku! – Krzyknęła entuzjastycznie machając łapą na pożegnanie. Naprawdę przekochane z nich stworzenia.


Zerknęła w kierunku Wathary 2 kiedy Ci się oddalili, widocznie ona też już chciała iść. Słysząc jej dobre życzenia szczerze się wzruszyła. Pierwszy raz od ich spotkania smoczyca uśmiechnęła się z czułością.
- Dziękuję kochana… Przepraszam za tę krowę i trzymaj się ciepło ze znajomymi. – Pomachała jej podobnie na pożegnanie z podobnym entuzjaz
mem posyłając przy okazji całusy. – Pozdrów ode mnie Starka i Liściaka!

Wathara patrzyła jeszcze przez jakiś czas w kierunku gdzie jej przyjaciele zniknęli. Położyła się przy ognisku przez chwilę zamyślona. Zerknęła na ognisko. To było dobre spotkanie a już się nie mogła doczekać na następne! Niestety bywała ostro zajęta w tym świecie. Jej praca nie należała do najłatwiejszych, więc często tęskniła za takimi najprostszymi interakcjami ze zwykłymi smokami. Cóż, znudziła jej się już ta forma. Czas wracać do siebie. Momentalnie całe ciało smoczycy zaczęło się pokrywać w bąblach które się powiększały. Wathara przestawała powoli przypominać siebie tracąc również swój kolor. Jedyne co z niej pozostało to dziwna kupa mięsa wijąca się niespokojnie. Szybko jednak nabrała nowej, zupełnie innej i większej formy.


Ogień na głowie Rutha się zapalił. Robiło się późno a jego dzień wolny powoli się kończył. Oblizał pysk długim językiem. Szkoda że tak rzadko miał wolne. Wywern podniósł się ociężale. Podniósł łeb rozglądając się ostatni raz po tym miejscu. Miał nadzieję że jego historyjka stworzy jakieś śmieszne plotki na temat laguny. Na pewno byłoby to zabawne jakby nagle lokalni zaczęli się bać przychodzić z powodu jakiegoś ducha. Zachichotał pod nosem na tę myśl. Ogień z ogniska przybrał niebieski kolor, identyczny do tego na jego głowie, po czym zgasł. Ruth po chwili z dużą szybkością wpełzał w gęstwiny. Jego ogień migał przez jakiś czas wśród zarośli, po czym zniknął kompletnie.

// Z.T. //

Ostatnio edytowany przez Ruth (2022-05-14 13:21:21)

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

MEDEVAR      |      KIRTAN      |      NIEZRZESZENI

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
playroom - theballasbrotherhood - behawioryzm - najlepszyserwermta - instictrpg