Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Położona mniej więcej po środku pustyni oaza jest jedyną taką w okolicy. Głębokie źródło utworzyło tutaj nie takie małe jeziorko o bajecznie lazurowych kolorach. Jego brzegi porastają liczne trawy, krzewy oraz palmy daktylowe, zapewniając obfitość pożywienia dla różnych zwierząt, choć raczej próżno szukać dużych roślinożerców. Łatwo natomiast natknąć się na węża korzystającego z chłodu i dostępności zdobyczy. Oaza potrafi uratować życie podróżnym, lecz jeśli ci nie przygotują się dobrze do dalszej wędrówki przez pustynię lub góry, to i tak nie będzie wielką pomocą, a jedynie da złudne poczucie bezpieczeństwa.
Offline
Oaza błyskała na tle pustyni już z daleka. Obydwie głowy hydry uniosły się wyżej, ich rozwidlone języki smakujące powietrze. Czuły wodę, a sama świadomość jej bliskości wywołało cichy pomruk w szerokiej klatce piersiowej stworzenia. Nie marnując czasu, bestia zbiegła z wydmy i skierowała się ku zielonemu punkcikowi otoczonemu morzem piasku. Wkrótce pod ich łapami znajdowały się nieliczne zielone rośliny, które dzięki wodzie oazy mogły rosnąć w tym klimacie.
Tym razem wydając zadowolony trel, hydra zbliżyła się szybkim krokiem do wody i prędko się schyliła, obydwie głowy chcące się napić. Ale do zaspokojenia pragnienia była potrzebna tylko jedna na raz, więc obydwie zaczęły się lekko gryźć, sycząc wrogo. W końcu jednak Taake z pomrukiem zanużyła pysk w wodzie podczas gdy Krik się uniosła do góry, obwerwując otoczenie.
"Miałam nadzieję, że coś tu będzie." Powiedziała kiedy Taake piła za nie. Mała jaszczurka mignęła na jednym z kamieni po części zanurzonych w wodzie. "Coś co będzie warte wysiłku w każdym razie."
Taake tylko lekko złożyła uszy i odezwała się dopiero kiedy przestała pić. Kiedy to zrobiła, Krik się zniżyła i również zaczęła pić.
"Na pewno coś się tu w końcu pokaże. Jedyna woda w okolicy."
Krik piła znacznie krócej, ponieważ Taake w większości zaspokoiła pragnienie.
"I się nie spieszymy nigdzie."
Na to Taake tylko skinęła i po chwili ociągania się, hydra skierowała się ku cieniowi pod dwiema z kilku palm rosnących w pobliżu źródełka. Gorąc powoli zaczął być dokuczliwy i z dużą ulgą hydra ułożyła się na zimniejszym piasku. Nie starały się specjalnie chować, ale roślinność na około była w stanie po części zasłonić jej cielsko.
Offline
Pustynia była niedaleko, stąd też dotarcie tu nie zajęło mu dużo czasu. Krążył chwilę nad skałami, zastanawiając się, w które miejsce się udać. Początkowo uznał, że skaliste drzewa były najlepszą opcją, w końcu to tam spędzał najwięcej czasu, dlatego wiedział, że miejsce to będzie dla niebieskiego bezpieczne. Z drugiej jednak strony oboje oberwali strzałami, dlatego rozsądnym byłoby oczyszczenie ran, a do tego potrzebowali wody. Po chwili zastanowienia wybrał drugą opcję. Kto wie, może kontakt z wodą trochę też ocuci pierzastego. Im prędzej ten dojdzie do siebie, tym wcześniej Eurus będzie mógł się od niego uwolnić i wrócić do swoich zajęć, nawet jeśli te ograniczały się do zwiedzania terenów i okazjonalnego polowania.
Zniżył lot, jednocześnie zbliżając się do oazy. Zbadał dokładnie teren wokół, chcąc upewnić się, że jest bezpieczny do lądowania. Na jego nieszczęście nie zauważył KrikTaake leżących w cieniu palm, w przeciwnym razie zabrałby się stąd jak najdalej. Niestety jednak wylądował parę kroków od zbiornika, dopiero wtedy zauważając swój błąd. Cholera, jeszcze ich tu brakowało, rzucił do siebie w myślach, wbijając zirytowany wzrok w hybrydę. Na szczęście oaza była dość spora, przynajmniej na tyle, by dzieliło ich spore kilkanaście metrów. Wystarczyłoby to, dać mu czas na wzbicie się do lotu, gdzie dwugłowa hadra ich nie dosięgnie. Na razie jednak te leżały pod palmą, dlatego Eurus wykorzystał chwilę i położył niebieskiego na ziemi, zasłaniając go skrzydłem. Rzucił KrikTaake ostrzegawcze spojrzenie, a z jego gardzieli wydobył się cichy warkot.
Schylił się, zanurzając dziób w wodzie, którą chwilowo zabarwiła zaschnięta krew na jego pysku. Gdy już zgasił pragnienie, nabrał wody do dzioba, a następnie pozwolił jej spłynąć po ranie na barku, jednocześnie oczyszczając ją językiem. Potrząsnął łbem, rzucając kolejne przelotne spojrzenie hydrze. Instynktownie poprawił łapę, którą zasłaniał niebieskiego, dając KrikTaake kolejny sygnał, że ten jest pod jego ochroną. Niech nawet nie próbują...
Offline
W oczy ponownie uderzył blask tak ostry i wściekły, że niebieski zacisnął oczy i poruszył niezgrabnie jednym ze skrzydeł. Gdzie ono było? Chwilę zajęło mu określenie położenia własnej kończyny względem reszty, jakby co chwilę gubiła się po drodze i tym bardziej dezorientowała zmęczony umysł. Ale znalazła się w końcu, więc schował głowę pod nią, by odegnać wrogie światło. Reszta już nie była zła. Czuł pod sobą coś. Wcześniej nie było nic, teraz było coś, to duża i dobra zmiana. Miękkie i twarde zarazem, ale też ciepłe. A więc ciepło wygrało. To dobrze. Wciąż też czuł ten zapach, wcześniej mocny, teraz też, ale zmieszany z innym, bardziej własnym. Chyba jego własnym? Czy on miał zapach?
Drżał. Wszystkie jego pióra nastroszyły się jak przy mroźnym powiewie. Strzały nadal sterczały z jego grzbietu, choć jedna była złamana w połowie. Ale po chwili nozdrza smoka poruszyły się szybciej pod skrzydłem. Wysunął koniec pyska, a potem głowę. Nadal z zaciśniętymi oczyma zaczął pełznąć po ziemi w stronę brzegu sadzawki, skąd unosił się chłodny, ale jednak kuszący zapach wilgoci. Jeśli nic mu nie stanęło na drodze, to w takiej pozycji ślepej żaby dotarł do krawędzi wody. Jej dotyk w pierwszej chwili wydał się ostry, aż smok cofnął głowę znacznie żwawiej, ale szybko położył ją z powrotem na ziemi. Zanurzył ostrożnie koniec pyska i wciągnął kilka łyków, które zdawały się przychodzić z trudem.
jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnie
jak na imię tej grze, tego nie wiem już też
wczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nie
nie mieszało się nam czarne z białym co dzień
Offline
Ciężko powiedzieć ile hydra czekała na jakiekolwiek poruszenie. W pewnym momencie Taake zasnęła, kładąc się na piasku pod liściem jednej z roślin obok, podczas gdy Krik leniwie obserwowała otoczenie. Nie trzeba było wiele czasu aby bestia zaczęła być pokryta przez małą warstwę piasku tam, gdzie jej ciało nie było osłonięte przez inne rośliny. Krik w pewnym momencie również zaczęła ziewać, jej błoniaste uszy nawet lekko opadły. Ale zanim Krik poszturchała drugą głowę aby się zmienić, jej uszy spowrotem stanęły na sztorc, wyłapując dźwięk inny od wycia wiatru.
Łopot skrzydeł.
Coś się zbliżało do oazy.
Czując nagle podniecenie po tak długim czasie oczekiwania, Krik wyciągnęła szyję i zaczęła się znowu rozglądać, patrząc w górę. I rzeczywiście, wkrótce pojawiła się sylwetka nadzwyczaj znajoma, która zbliżała się do nich. Krik wydała przeszczęśliwy trel.
"Ano patrzcie państwo, kogo wiatry tu przyniosły." Powiedziała cicho. Poruszenie jednej głowy najwyraźniej obudziło drugą, bo Taake zaraz drgnęła i również lekko uniosła nad piasek, strzepując jego warstwę, która się nazbierała na Taake. Sama głowa ziewnęła i również spojrzała na zbliżającego się smoka. Prychnęła, znużona.
"Smok co wygląda jak uschnięte drzewo."
"Tak wysoki, że wygląda jakby miał się zaraz przewrócić."
"Strata siły, i tak się nie da zjeść."
Krik również prychnęła, tym razem jako reakcja na słowa drugiej głowy, po czym zniżyła się, kiedy Eurus sam wylądował. Obserwowały sytuację wyjątkowo cicho, lecz kiedy tylko wzrok hydry spotkał się z wielkoludem, gadzina podniosła się ciężko z ziemi. Ruch sprawił, że piasek zaczął się z niej sypać.
"A czego tu szuka?" Krik odezwała się pierwsza, niemal szydząco wysuwając swój czarny język pomimo szerokiego uśmiechu. "Piciu się zachciało? A nie może polecieć na tych swoich skrzydłach gdzie indziej i nie straszyć jedzenia?" Warto wspomnieć, że od dłuższego czasu nic nie przybyło do oazy.
Podczas gdy Krik paplała bez sensu, Taake tylko obserwowała gościa, lecz jej uwagę zwróciło jej coś innego. Mały ruch, potem niebieska kropka na piasku. Wysunęła również swój język, lecz tym razem aby wiedzieć co to w ogóle jest. Zapach nieznajomy, ale wiedziała jednak co to znaczy. Smok. Mały i najwyraźniej nie zdrów. Mimo swojej naburmuszonej miny, uszy Taake również się lekko uniosły.
Offline
Niebieski po jakimś czasie doczołgał się w stronę wody, jednocześnie opuszczając kryjówkę, jaką zapewnił mu Eurus. Miał szczęście, że od hybrydy dzielił go cały zbiornik. Sam Eurus natomiast wbił zirytowany wzrok w KrikTaake gdy te zaczęły swoją paplaninę. Jak on nie cierpiał tych łajz, ile by nie dał za możliwość uciszenia ich raz a dobrze. Gdy pierwszy raz tu przybył, nieraz im odszczekiwał, przez co pewnie pogrążył się jeszcze bardziej, ale nie obchodziło go to. Gdyby tylko udało mu się je zaskoczyć, najlepiej we śnie, kiedy nie będą w stanie się obronić...
Na ich komentarze dotyczące jego wyglądu tylko mruknął pod nosem. Nie był w nastroju do sprzeczek, zresztą, miał dyskutować z nimi? Tymi dwiema głupimi żmijami? Miał naprawdę mnóstwo innych, lepszych rzeczy do roboty. Dopiero na pytanie o to, czego tu szuka, postanowił się odezwać.
-Nie wasza sprawa. - wysyczał, strosząc sierść na karku. Mógł dopowiedzieć coś więcej, po głowie chodziło mu całkiem sporo niezbyt przychylnych epitetów, ale nie chciał psuć sobie nastroju.
Nie umknęło jego uwadze to, że jedna z głów zauważyła Sarasa. Eurus instynktownie podszedł do niego bliżej, mierząc wrogim spojrzeniem to jedną głowę, to drugą. Miał nadzieję, że niebieski prędko dojdzie do siebie, nie miał zamiaru dłużej tu siedzieć, a już na pewno nie w towarzystwie tych zapchlonych łbów.
Offline
Świeża, chłodna woda była niczym sole trzeźwiące. To znaczy, nie była wcale chłodna, była nagrzana słońcem, ale w porównaniu do niego samego, to w zupełności wystarczało. Saras wziął kilka porządnych łyków, a potem zamoczył pysk i uniósł go bardziej, lekko otrząsając z nadmiaru wilgoci. Zamrugał niemrawo, powoli i ostrożnie wpuszczając światło do swoich ślepi. Woda. Dużo wody, nie był pewien, czy widzi dobrze drugi brzeg, czy może jest to coś innego. W tej chwili niewielu rzeczy był pewien, zwłaszcza z tych, które działy się przez ostatnie kilka długich chwil.
Drgnął gwałtownie i zerknął na to, co stanęło obok niego. Wielka łapa piaskowej barwy, będąca zwieńczeniem skrzydła. Na moment jego serce zamarło w niepewności, ale po krótkiej przerwie na pustkę w głowie niebieski cofnął się ostrożnie od krawędzi jeziorka. Cofnął się tak, by skryć się za skrzydłem olbrzyma, które teraz przyjemnie otoczyło go z jednej strony, z drugiej zaś widział resztę jego łap i brzuch wysoko nad sobą. Oblizał się cicho i zadarł łeb wyżej, w poszukiwaniu głowy wielkiego gada. Dalej leżał rozpłaszczony na ziemi, a kończyny drżały mu jakby z przemęczenia, ale spojrzenie ciemnych ślepi było już znacznie bardziej obecne. I pełne niepewności, choć jedno, co na pewno pamiętał dobrze, to był zapach piaskowego. Towarzyszył mu cały czas, Saras siedział tu i żył, ten więc wydawał się dobrym znakiem.
Po chwili niebieski obejrzał się na skrzydło, wyczuwając nowy zapach. A raczej stary, ale dopiero teraz potrafił je rozróżnić. Krew. To na moment nastroszyło małego smoka, ale szybko przyszła świadomość, co jest na rzeczy. Przepełznął jeszcze trochę do tyłu, by mieć to bliżej siebie, i ostrożnie przejechał językiem po skórze olbrzyma. Zerknął na niego i powoli wrócił do czyszczenia jego skrzydła.
jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnie
jak na imię tej grze, tego nie wiem już też
wczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nie
nie mieszało się nam czarne z białym co dzień
Offline
Krótka odpowiedź od wielkiego smoka sprawiła tylko, że Krik się zaśmiała. Wysunęła język znowu, tym razem wyraźnie smakując powietrze zamiast po prostu jako drwiącego gestu. Ponieważ coś tutaj było nie tak. Taake sama spowrotem skupiła się na wielkoludzie, ignorując niezwykle kuszący posiłek.
"Niby nie nasza sprawa, a przylatuje tutaj pachnąc krwią." Wytknęła, zerkając na skrzydło, które najwyraźniej było po przejściach, i to niedawnych. "To jest jedyne źródło wody w okolicy, to jest jakby proszenie się o kłopoty przylatując w takim stanie. Krew wabi."
Krik dopiero wtedy zauważyła nie tylko zapach krwi, ale i również coś małego i niebieskiego ruszającego się między łapami Eurusa. Jej uszy drgnęły lekko z ciekawości, język szybko migajacym z i spowrotem do pyska. Wtedy z podekscytowania głowa wydała wysoki trel.
"Niby kłopoty, ale za to patrz co tu jest!" Oznajmiła coś, o czym Taake była już dawno świadoma. I widać było jej niezadowolenie na pysku. Nie żeby Krik cokolwiek sobie z tego robiła. "W końcu coś ciekawego!"
Jednak zaraz jej radość została zastąpiona małym zdziwieniem. Głowa spojrzała w górę na Eurusa, po czym na małego gada i przekrzywiła się lekko.
"Nie wiedziałam, że ma pisklaki." W ogóle maluch nie był podobny do Eurusa, więc zaczęła się głowić jakim cudem to się stało.
Offline
Rzucił KrikTaake kolejne wrogie spojrzenie, ale kątem oka obserwował poczynania niebieskiego. Z zadowoleniem zauważył, że ten wrócił do swojej kryjówki, a co za tym idzie oddalił się od hybrydy. Eurus wrócił wzrokiem do jednej z głów w momencie, gdy ta znowu się odezwała.
-Z waszymi odrażającymi dziobami na widoku nie spodziewałbym się tu żadnych gości. - prychnął.
Zignorował jazgot drugiej głowy, z doświadczenia wiedział już, że Krik jest tą znacznie bardziej irytującą. Na taką szkoda było marnować czasu, wątpił zresztą, by cokolwiek doszło do jej pustego łba. Nie skomentował więc jej rozmyślań. Niech się zastanawia, tyle ma do roboty, a może przynajmniej na chwilę zamknie dziób.
W tym samym momencie poczuł coś mokrego na swoim skrzydle. Spojrzał z zaskoczeniem w dół, w pierwszej chwili myśląc, że może nieopatrznie wszedł łapą do wody, ale nie. W dalszym ciągu stał na brzegu. Dopiero pochylając łeb zorientował się, co się działo, chociaż świadomość ta wcale nie pomogła jego zdezorientowaniu. A temu co uderzyło do głowy? Może dalej był pod wpływem tego paskudztwa ze strzał? Normalnie pewnie odsunąłby skrzydło, nie lubił nieproszonego dotyku, ale niebieski chyba dalej był trochę otumaniony. Poza tym dalej musiał użerać się z KrikTaake, a tego typu akcja mogła dać im okazję do zbliżenia się. Zbliżenia się, albo kolejnego irytującego komentarza, co byłoby niewiele lepsze.
Offline
Wylizywał z zapałem skrzydło Eurusa, prawie zapominając przy tym o reszcie świata. Pamiętanie o niej byłoby teraz trudne do zrealizowania, miał wrażenie, że jego głowa to jeden wielki śmietnik, w którym nic nawet nie jest nazwane. Nie miał siły się z tym uporać, a proste, jednostajne i lekkie zajęcie było teraz idealną ucieczką od problemu. Zabijało czas, a tego właśnie potrzebował. Chyba. W każdym razie mógł się tego uczepić i to właśnie zrobił.
Do czasu.
Znieruchomiał na moment, dostrzegając wzrok giganta. Co miał oznaczać? Saras nie miał pojęcia, nawet nie próbował się zastanowić, a wręcz odruchowo zaprzestał czynności, na której go przyłapano. Delikatnie odsunął się od skrzydła i skulił trochę bardziej, jakby chciał go zapewnić, że nie robił nic złego, ale też nic bez jego pozwolenia nie zamierzał. Ale nie wiedział, czego oczekiwać, ani też co dokładnie oznaczałoby zostawienie go w spokoju. To było stresujące, jednak z drugiej strony pobudziło nieco zmysły. Po chwili Saras przeniósł uwagę na swój grzbiet, z początku ostrożnie, ale potem coraz bardziej, widząc tam oczywisty problem.
Zakręcił się niemrawo w kółko, po czym oparł zadem o ziemię i zwinął na tyle, by chwycić zębami tę strzałę, która była bliżej ogona. Gorzej sprawa się miała z tą, która sterczała między łopatkami. Niebieski spróbował sięgnąć, ale ze zdrętwiałym grzbietem nie było to łatwe. Po chwili kombinowania, złapał w końcu drzewiec i wyszarpnął z cichym piśnięciem, które wyrwało mu się mimowolnie.
Odetchnął cicho, a potem wypluł strzałę, posyłając jej wrogie spojrzenie. Dopiero wtedy wydawał się przypomnieć sobie o Eurusie, na którego zerknął z wahaniem. Jego język ostrożnie sięgnął najpierw do lewego, a potem prawego oka.
Ostatnio edytowany przez Saras (2022-11-12 01:01:53)
jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnie
jak na imię tej grze, tego nie wiem już też
wczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nie
nie mieszało się nam czarne z białym co dzień
Offline
Obraza ze strony Eurusa nie wydawała się mieć jakikolwiek wpływ na hydrę, której łby nadal zmieniały pozycje. Albo przynajmniej Krik zmieniała pozycje, unosząc się w jednej chwili i opadajać w drugiej. Taake mierzyła wzrokiem obydwa smoki po drugiej stronie oazy, mrużąc oczy.
Nic nie mówiąc, poruszyła się lekko w bok, i po chwili hydra zrobiła kilka kroków w bok.
"A jednak jakimś cudem tutaj przyleciał, z małym smokiem co wygląda na chorego. Małym smokiem, co na pewno nie jest pisklakiem." Taake położyła nacisk na ostatnie zdanie, rzucając drugiej głowie karcące spojrzenie. Krik na to tylko prychnęła.
"A niby skąd miałyśmy wiedzieć? Małe i się przykleja." Zerknęła na niebieskiego gada, który walczył ze strzałami w swoim małym ciałku. "Cóż, już się nie przykleja. Ale nadal-"
"Och przestań."
Krik tym razem syknęła z niezadowoleniem. Mimo małej wymiany zdań hydra dalej szła wzdłuż brzegu, jej łapy rozchlapujące wodę. Powoli się zbliżała się do dwóch smoków, a obydwie głowy spowrotem się skupiły na nich.
"Ale skoro to nie jest pisklak, to pewnie nie będzie mieć za złe jak się tym zajmiemy." Krik powiedziała, wystawiając język. Druga głowa nie odpowiedziała.
Offline
Przekręcił łeb tak, by zdrowym okiem przyjrzeć się dokładniej niebieskiemu. Pierzasty odsunął się od jego skrzydła, chyba ze strachem, ale nie to Eurusa w tej chwili interesowało. Zamiast tego z zadowoleniem zauważył, że jego mały towarzysz wyglądał już trochę lepiej. Udało mu się nawet wyciągnąć strzały z grzbietu, co na pewno nie byłoby możliwe parę minut wcześniej. To dobrze, to bardzo dobrze. Nie żeby był jakoś przesadnie troskliwy, gdy tylko niebieski się pozbiera, niech sobie sam radzi. Ale nie mógł ukryć, że jednak w pewnym stopniu obchodził go los tego małego. Nie mógł go w każdym razie tak po prostu zostawić. Zwłaszcza teraz, zwłaszcza w towarzystwie tych żarłocznych pokrak.
Wypuścił nosem powietrze, jednocześnie unosząc z powrotem łeb. Szybko odnalazł wzrokiem KrikTaake, i z niezadowoleniem zauważył, że te zaczęły się zbliżać w ich kierunku. Cholerne padalce. Utrzymując wzrok wbity w hydrę, poprawił łapę ze skrzydłem osłaniającym niebieskiego jaszczura, jednocześnie obracając się ciałem w stronę zbliżającej się gadziny. Z jego gardzieli wydobył się warkot, z każdą sekundą coraz głośniejszy. Na ostatnie zdanie hydry kłapnął w ich stronę dziobem.
-Ani kroku dalej. - warknął, a plamy na jego grzebieniu niespokojnie mrugnęły zamglonym światłem. Na razie ostrzegawczo.
Offline
Mlasnął cicho i położył się z powrotem na ziemi, bo tak czuł się znacznie stabilniej. Wciąż był osłabiony i choć wrócił do rzeczywistości, to jednak lepiej było nie pchać się w nic bardziej wymagającego niż przemieszczanie się, a skoro jeszcze nie musiał tego robić, to na pewno nie zamierzał.
Nieprzyjemne w tonie głosy dwóch innych gadzin w końcu dotarły do jego świadomości, zwłaszcza, że zaczęły się zbliżać. Saras przekręcił łeb i wyjrzał nieco zza skrzydła Eurusa. Oblizał jedno oko jeszcze raz, potrząsnął głową i znowu spojrzał z niedowierzaniem. To był jeden smok? Albo dwa... w jednym... Niebieski nastroszył się na ten widok, który przyprawił go o masę niekomfortowych odczuć. Nie miał pojęcia, o czym mówią i to jeszcze bardziej go niepokoiło, ale Piaskowy jeszcze nie rzucił go na pożarte tym dwóm łbom, więc nie było tak najgorzej.
Podniósł się i przesunął trochę bardziej tak, żeby w większości być schowanym, ale zarazem móc obserwować poczynania dwugłowy. Nie podobało mu się, że te znajdują się coraz bliżej, a reakcja Piaska tylko to potwierdziła. Na jego pomruk niebieski nastroszył się jeszcze bardziej i skulił lekko, ale już nie kładł na ziemi. To nie było skierowane do niego, tyle był pewien. Poza tym, niewiele. Podparł się na chwilę przednią łapą, ale szybko podniósł ją z powrotem. Bliska obecność dziwnego stwora była motywująca do tego, by nie okazywać słabości.
jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnie
jak na imię tej grze, tego nie wiem już też
wczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nie
nie mieszało się nam czarne z białym co dzień
Offline
Hydra powoli szła dalej wzdłóż brzegu wody, rozchlapując ją z każdym krokiem. Obydwie głowy były lekko zniżone, albo raczej jedna z nich. Taake zwężyła lekko oczy, wpatrując się w małego niebieskiego gada, podczas gdy Krik wyciągała lekko szyję do góry, podekscytowana. Hydra miała przecież przed sobą posiłek! I to pierwszy od jakiegoś czasu!
Na wrogi odgłoś Eurusa jednak gadzina się zatrzymała. Obydwie głowy się lekko uniosły z niepokojem. Niebieski poblask z dziwnej narośli na głowie Eurusa był nieprzyjemnym wspomnieniem o tym jak ich poprzednie spotkanie się zakończyło. Wystarczyło to, aby obydwie głowy zaczęły się wić na ich szyjach do tego stopnia, że zamieniły się wręcz stronami.
"Obrońca się znalazł..." Taake mruknęła wrogo, wpatrując się w wysoką gadzinę. Z jej lekko otwartego pyska wyleciał mały płomyk, również ostrzeżenie. Taake zamiast wrogich spojrzeń tylko się przekrzywiła, zdziwiona.
"A czemu niby? Jeśli nie pisklę to czemu tak zależy."
Szczerze nie mogła pojąć czemu Eurusowi nagle zależało na takim niebieskim wypierdku. Hydra jeszcze takiego nigdy nie widziała i Krik nie pamiętała, aby widziała kiedykolwiek Eurusa w towarzystwie kogoś innego. Nie mogli się znać tak długo, więc co to miało za znaczenie?
"Nie wygląda za dobrze i tak, żadna strata."
Offline
Z satysfakcją zauważył, że hydra się zatrzymała. To dobrze, czyli jednak miały jeszcze choć trochę rozsądku w swoich zakutych łbach, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że był to pewnie tylko instynkt. A jeśli był to instynkt, to nie mógł nacieszyć się długo jego efektami. Eurus zerknął na ogon hydry, a dokładniej na kostną bulwę na jego końcu. Niestety, nawet jeśli zdecydowanie przeważał nad nimi wielkością, to te nie były bezbronne, a co za tym idzie, nie mógł szybko zakończyć tego spotkania. Gdyby mógł, pustynia Oziron już dawno pożegnałaby się z najbardziej irytującą istotą na całym Baenuru, a on sam w końcu zaznałby spokoju. Mogło być tak pięknie...
Warknął na widok płomyka, jaki wydobył się z pyska jednego z łbów, choć na tym poprzestał. Szkoda było tracić energii na walkę, poza tym nie chciał ryzykować poparzeniem, albo co gorsza połamanymi kośćmi. Nawet jeśli wyłącznie dla tego, by nie dać KrikTaake satysfakcji z wygranego pojedynku. Nie odpowiedział na ich głupie komentarze, zamiast tego tylko mruknął z irytacją. Hydra była ostatnim stworzeniem, które wiedziałoby, co to empatia, dlatego rozmowa na ten temat była stratą czasu. Poza tym, sam dokładnie nie wiedział, dlaczego pomógł niebieskiemu, poza faktem, że robił to instynktownie. Nie wiedziałby nawet, jak ubrać to w słowa, a w towarzystwie tej przerośniętej dwugłowej żmii nawet nie chciał się starać.
Nie spuszczał wzroku z hydry, ale jednocześnie nasłuchiwał odgłosów kroków niebieskiego jaszczura. Te z każdą chwilą stawały się coraz bardziej żwawe, co znaczyło, że pierzasty był w coraz lepszym stanie, a na to właśnie czekał Eurus. Cofnął się o krok, momentalnie zostawiając niebieskiego na widoku, a następnie schylił się i chwycił go delikatnie w szczęki. Mruknął do niego na tyle przyjaźnie, na ile mógł w obecnym nastroju, w nadziei na to, że ten nie zacznie się wić w panice, a następnie rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze, rozchlapując wodę na boki. Szybko znalazł się poza zasięgiem hydry, na którą nawet nie spojrzał. Nie przejmował się tym, że KrikTaake zostaną bez posiłku, wręcz przeciwnie, liczył na to, że w końcu zdechną z głodu. Wtedy przynajmniej nie musiałby się wysilać.
Na szczęście znał miejsce, gdzie te na pewno go nie dosięgną.
//z.t. --> Skaliste drzewa//
Offline
Dyskusja trwała dalej, a hydry również przeszły do pokazowych gróźb. Ogień z paszczy zawsze był groźny, dla niego szczególnie, bo nie tylko zostałby poparzony, ale i szybko uziemiony. Nie mógł sobie na to pozwolić, tym bardziej należało uważać na dwugłowę. Właśnie oaza została skreślona jako bezpieczne miejsce, ale co gorsza była chyba jedynym źródłem wody w okolicy.
Zerknął znowu w stronę wody, rozważając podejście tam, ale zrezygnował równie szybko i cofnął się o kolejny krok. Ogarnął wzrokiem sylwetkę dwugłowy. Nie wyglądała na szybką, raczej zdawała się niezdarna, ale gdyby go dogoniła, nie miałby żadnych szans. Za moment też stało się coś nieoczekiwanego, został zalany blaskiem słońca.
Saras zerknął w górę za gigantem, spodziewając się, że ten postanowił się wycofać i go zostawić, ale wtedy cały widok zasłoniła mu paszcza piaskowego. Krótki skrzek wydobył się z pyska niebieskiego, który szarpnął się odruchowo, a potem zamarł. Kilka sekund czekał na zostanie zgniecionym między potężnymi kłami, ale to też nie nastąpiło. Nie chciał go zostawić, nie chciał zjeść... No chyba nie chciał.
Ziemia się oddalała, a Saras powolutku przyciągnął do siebie wszystkie łapy, bo wystające z pyska giganta dawały bardzo niekomfortowe uczucie, jakby ten zaraz miał je odgryźć.
z.t.
Ostatnio edytowany przez Saras (2022-11-24 20:50:52)
jaki jest wynik gry, nie wiem, nie pytaj mnie
jak na imię tej grze, tego nie wiem już też
wczoraj tak było tak, nie znaczyło zaś nie
nie mieszało się nam czarne z białym co dzień
Offline
Mały pokaz swoich umiejętności od Taake najwyraźniej miał swoje efekty. Obydwa smoki wyraźnie nie chciały mieć doczynienia z ogniem, czego się obydwie głowy spodziewały. Czego się nie spodziewały był nagły ruch Eurusa, który zaraz porwał w swoim pysku mniejszą gadzinę i zerwał się w powietrze. Widząc to, obydwie głowy się podniosły wysoko w zaskoczeniu, po czym bestia ruszyła ku dwóm smokom biegiem.
"Nie!"
"Gdzie lecisz?!"
Obydwie głowy zaryczały za odlatującym Eurusem, biegnąc jak najszybciej. Kiedy hydra zbliżyła się, wyskoczyła najwyżej jak mogła, próbując jednak chwycić Eurusa obydwiema szczękami. Krik wręcz wypuściła kilka żółtych błyskawic, które strzeliły w powietrzu. Nie udało się jednak żadnej z nich chwycić zdobyczy, nawet jednym zębem.
Ze stęknięciem, bestia ciężko wylądowała w piasku, dużą jego część posyłając w powietrze. Krik i Taake obswerwowały jak Eurus z sekundy na sekundę znika na tle nieba, zabierając ich obiad ze sobą. Krik syknęła głośno z frustracji, jej uszy wręcz trzęsły się ze złości.
"Niech to kurwa weźmie! Pizda! Ja pierdolę! Łeb miotał się w dwie strony, żółte błyski nadal wylatujące z pyska. Taake w tym czasie, nadal obserwowała niebo, sylwetka Eurusa była już tylko małą plamką, która i tak zaraz zniknęła.
"Zmarnowanie energii, trzeba chyba iść gdzieś indziej teraz." W końcu powiedziała. Krik nadal wyraźnie była porządnie rozsierdzona, lecz na tą sugestię lekko kiwnęła.
"Dobra, tylko gdzie?"
"Nie wiem, tam gdzie będzie pachnieć jedzeniem."
"Tu wszystko pachnie piaskiem, nie ma nic do jedzenia."
"To chodźmy poszukać tego jedzenia. Nie marudź."
Zamiast marudzenia, Krik syknęła głośno, wściekła. Ale nie kłóciła się dalej, co wielce uszczęśliwiło Taake. Hydra potrząsnęła lewym łbem, po czym powoli oddaliła się od oazy, najpierw jednak spędzając dłuższą chwilę na wypiciu jak największej ilości wody aby wytrzymać na gorącym pustkowiu. Nie zwracając uwagi na dalej prażące słońce, hydra w końcu zniknęła między wydmami.
z.t.
Offline
Strony: 1
[ Wygenerowano w 0.205 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 5.83 MB (Maksimum: 6.22 MB) ]